niedziela, 7 września 2025

 

„TRZY MIŁOŚCI”, Polska 2025


Premiera kinowa: 5 września 2025

Wszystkie wcześniejsze filmy Łukasza Grzegorzka ujęły mnie swoją prawdziwością i sposobem ukazania rzeczywistości, a „Moje wspaniałe życie” z Agatą Buzek zostało moim filmem 2021 roku. Czy podobnie będzie z „Trzema miłościami”?

Główna bohaterka filmu – Lena jest aktorką filmowo-teatralną. Poznajemy ją na przyjęciu z okazji jej czterdziestych urodzin. Życie Leny znalazło się w pewnym sensie w nieco martwym punkcie. Właśnie się rozwiodła, choć utrzymuje z mężem – Janem (Marcin Czarnik) – poprawne relacje. Zaprosiła go nawet na urodziny. Kariera też wolno pogrąża się w stagnacji – wprawdzie gra, ale nie czerpie z tego już tak dużo energii jak dawniej. Potrzebuje nowych doznań, nowych wyzwań.

Niespodziewanie otrzymuje je już na wspomnianym przyjęciu – poznaje młodego chłopaka (Mieszko Chomka) – niebieskiego ptaka, który utrzymuje się z dilerki narkotykowej i pracuje jako żigolak. Lena bez pamięci zakochuje się w chłopaku. Jeszcze nie wie, że od rozwodu jest obiektem permanentnej inwigilacji ze strony męża. Do czego może doprowadzić ta sytuacja? Czym są tytułowe trzy miłości i kto rzeczywiście naprawdę kocha w tym filmie?

I może nie brzmi to nawet zniechęcająco, ale film jest po prostu nieudany. Nie ratuje go dobra gra aktorów. Chyba winę za niepowodzenie ponosi niespójny scenariusz. Bardzo trudno jest zrozumieć motywację działań bohaterów i dociec, co właściwie chcą osiągnąć swoim zachowaniem. Film jest utrzymany w brudnej, nieładnej estetyce – dużo bliżej tu do filmów Tomasza Wasilewskiego, jak choćby „Zjednoczone stany miłości”, gdzie notabene Nieradkiewicz i Czarnik też się spotkali.

Film jest reklamowany jako thriller erotyczny, podczas gdy rzeczywiście można go uznać za pastisz tego gatunku.

Gwiazdą filmu jest z pewnością Marta Nieradkiewicz i może tą grą ratuje nieco film, a to duże wyzwanie aktorskie, grać aktorkę w filmie. Nieradkiewicz od dawna należy do moich ulubionych gwiazd i w „Trzech miłościach” też mnie przekonała i zaskoczyła odwagą.

Na tle treści filmu nieco blado wypada tytuł, po którym spodziewać by się można kina romantycznego. Romantyzmu w filmie na próżno jednak szukać, a Grzegorzek mógł się nieco bardziej wysilić przy wymyślaniu mniej banalnego tytułu dla swojego obrazu.

Miałem wobec „Trzech miłości” ogromne oczekiwania – czekałem na film inteligentny, wciągający, świetnie zagrany, może nieco z przymrużeniem oka – jak wspomniane już „Moje wspaniałe życie”, otrzymałem natomiast niespójny i nieco niechlujny, niewiarygodny obraz, którego nie mogę polecić.

Moja ocena: 5/10 (miało być 4 – dodałem punkt za doskonałą ścieżkę dźwiękową i szacunek dla reżysera).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz