„TRZY MIŁOŚCI”, Polska 2025
Premiera kinowa: 5 września 2025
Wszystkie wcześniejsze filmy Łukasza Grzegorzka ujęły mnie
swoją prawdziwością i sposobem ukazania rzeczywistości, a „Moje wspaniałe
życie” z Agatą Buzek zostało moim filmem 2021 roku. Czy podobnie będzie z „Trzema
miłościami”?
Główna bohaterka filmu – Lena jest aktorką
filmowo-teatralną. Poznajemy ją na przyjęciu z okazji jej czterdziestych
urodzin. Życie Leny znalazło się w pewnym sensie w nieco martwym punkcie.
Właśnie się rozwiodła, choć utrzymuje z mężem – Janem (Marcin Czarnik) –
poprawne relacje. Zaprosiła go nawet na urodziny. Kariera też wolno pogrąża się
w stagnacji – wprawdzie gra, ale nie czerpie z tego już tak dużo energii jak
dawniej. Potrzebuje nowych doznań, nowych wyzwań.
Niespodziewanie otrzymuje je już na wspomnianym przyjęciu –
poznaje młodego chłopaka (Mieszko Chomka) – niebieskiego ptaka, który utrzymuje
się z dilerki narkotykowej i pracuje jako żigolak. Lena bez pamięci zakochuje
się w chłopaku. Jeszcze nie wie, że od rozwodu jest obiektem permanentnej
inwigilacji ze strony męża. Do czego może doprowadzić ta sytuacja? Czym są
tytułowe trzy miłości i kto rzeczywiście naprawdę kocha w tym filmie?
I może nie brzmi to nawet zniechęcająco, ale film jest po
prostu nieudany. Nie ratuje go dobra gra aktorów. Chyba winę za niepowodzenie
ponosi niespójny scenariusz. Bardzo trudno jest zrozumieć motywację działań
bohaterów i dociec, co właściwie chcą osiągnąć swoim zachowaniem. Film jest
utrzymany w brudnej, nieładnej estetyce – dużo bliżej tu do filmów Tomasza
Wasilewskiego, jak choćby „Zjednoczone stany miłości”, gdzie notabene
Nieradkiewicz i Czarnik też się spotkali.
Film jest reklamowany jako thriller erotyczny, podczas gdy
rzeczywiście można go uznać za pastisz tego gatunku.
Gwiazdą filmu jest z pewnością Marta Nieradkiewicz i może tą
grą ratuje nieco film, a to duże wyzwanie aktorskie, grać aktorkę w filmie.
Nieradkiewicz od dawna należy do moich ulubionych gwiazd i w „Trzech
miłościach” też mnie przekonała i zaskoczyła odwagą.
Na tle treści filmu nieco blado wypada tytuł, po którym
spodziewać by się można kina romantycznego. Romantyzmu w filmie na próżno jednak
szukać, a Grzegorzek mógł się nieco bardziej wysilić przy wymyślaniu mniej banalnego
tytułu dla swojego obrazu.
Miałem wobec „Trzech miłości” ogromne oczekiwania – czekałem
na film inteligentny, wciągający, świetnie zagrany, może nieco z przymrużeniem
oka – jak wspomniane już „Moje wspaniałe życie”, otrzymałem natomiast niespójny
i nieco niechlujny, niewiarygodny obraz, którego nie mogę polecić.
Moja ocena: 5/10 (miało być 4 – dodałem punkt za doskonałą
ścieżkę dźwiękową i szacunek dla reżysera).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz