JAKUB JARNO „Światłoczułość”, Wydawnictwo Literackie 2024
Bez wątpienia najgłośniejszy polski powieściowy debiut tego
roku – porażający, niepokojący obraz losów dwojga młodych ludzi w obliczu niemiecko-rosyjskiej
inwazji na Polskę podczas II wojny światowej, przedstawiony pięknym poetyckim
językiem w wyszukanej literackiej formie – „Światłoczułość” Jakuba Jarny.
Główny bohater „Światłoczułości” to młody chłopiec,
właściwie jeszcze dziecko, mieszkający na wschodnich kresach przedwojennej
Polski. Nie poznajemy jego prawdziwego imienia, aż do momentu, kiedy
podczas wojennej tułaczki przygarniają go dobrzy ludzie, dając mu imię i swoje
nazwisko – Witold Szczombrowski. Czerwonogwardziści przeganiają Witka i jego
nową rodzinę i tak rozpoczyna się wojenna tułaczka chłopca po całym kraju,
gdzie dowiaduje się czym jest wojna, bezgraniczne okrucieństwo, dehumanizacja
człowieka i śmierć. Jest jednak ktoś, kto pozwala Witkowi trwać, walczyć o
każdy dzień, nie tracić nadziei. To Żerka – dziewczyna, którą poznał w swojej
wsi i z którą połączyła go niezwykła relacja. Wojna okrutnie obchodzi się także
z dziewczyną, ale Żerka przez cały czas wierzy, że spotka jeszcze swojego
przyjaciela i na bieżąco pisze do niego listy. Część z nich nigdy nie zostaje
wysłana.
Książka jest nowatorska formalnie. Rozpoczyna się jak typowa
powieść z narratorem w pierwszej osobie, by przejść w powieść epistolograficzną,
prezentującą bogatą korespondencję pisaną przez Żerkę do Witka, by nagle stać
się zupełnie nową powieścią zatytułowaną „Migotanie”, napisaną po wojnie przez
Witolda Szczombrowskiego. Zaskakuje indywidualizacja języka w trzech odsłonach „Światłoczułości”
– zupełnie inaczej napisane są listy, innego języka używa autor powieści „Migotanie”,
a jeszcze inaczej czyta się początek książki i obecne w niej pierwszoosobowe
wtrącenia.
Tekst jest chwilami bardzo brutalny i okrutny. Ukazuje
bezwzględność żołnierzy Armii Czerwonej (czy nadal możemy nazywać ich żołnierzami?),
nazistów, ale także Polaków – bezdusznych wobec Żydów, innych Polaków, wobec
bliźniego. Niektóre sceny pozostają w myślach i trudno się uwolnić od ich
przemocowego, barbarzyńskiego charakteru. Obok ludzi-potworów, widzimy jednak postaci
bezgranicznie dobre, gotowe nieść bezwarunkową pomoc, narażając swoje życie, by
ratować inne. Dzięki temu obraz wojny nie jest jednostronny i staje się przez
to bardziej wiarygodny. Książka może być jednak nie do zniesienia dla
wrażliwego czytelnika.
I wreszcie wielka zagadka: kim jest Jakub Jarno? Czy to
rzeczywiście genialny debiutant, czy może pseudonim artystyczny innego autora,
który chciał odejść od swego gatunku i sprawdzić się literacko w zupełnie innym
nurcie? Dlaczego Jakub Jarno nie chce pokazać twarzy, udzielać wywiadów, promować
swojej arcydzielnej powieści? Czy to jedynie próba ochrony swojej prywatności?
Jedna z interpretacji głosi, że pod pseudonimem ukrywa się najpopularniejszy
polski autor kryminałów – Remigiusz Mróz – wielokrotnie oskarżany o grafomanię,
brak talentu literackiego, prostotę i przewidywalność języka oraz umiejętność
tworzenia jedynie nieskomplikowanych historii kryminalnych. Zupełnie mi ta
interpretacja nie pasuje, „Światłoczułość” jest napisana w wyszukany,
kunsztowny sposób. Prawdą jest, że autor powieści, podobnie jak Mróz, potrafi
zręcznie utrzymać uwagę czytelnika, ale to chyba jedyna cecha, która łączy
Jarnę z Mrozem. A może autorem „Światłoczułości” jest AI i jest to pierwsza polska
powieść stworzona przez sztuczną inteligencję???
Książka jest wybitna – aż trudno uwierzyć, że jest wytworem
ludzkiej wyobraźni. Ciekawi mnie niezmiernie, w jakim stopniu prawdziwa wojenna
historia była inspiracją dla autora. Choć to potwornie trudny problemowo tekst,
nie sposób nie docenić walorów powieści. To z pewnością najlepsza polska
książka, jaką czytałem w tym roku.
Moja ocena: 10/10
Niezwykla recenzja. Bardzo plastycznie przedstawia powieść . Ciągle walczę ze soba , czy wpuścić ten okrutny swiat do swojego umysłu .
OdpowiedzUsuń