DLACZEGO ROK 1984 BYŁ DLA MNIE BARDZO WAŻNY – WSPOMNIENIA SPRZED 40 LAT
Niedawno skończył się rok 2024, tym samym zamykając rocznicę
40 lat od roku 1984, który uważam za najważniejszy rok mojego życia, rok, który
mnie ukształtował. „Jak to?” – zakrzykną niektórzy. „Przecież Ty wtedy miałeś 10
lat. Jak taki moment w życiu może być aż tak istotny?”.
Otóż, może. Zacznę od tego, że w 1984 roku zacząłem uczyć
się angielskiego – w Spółdzielczym Domu Kultury w Płocku. To nie było wtedy
wcale takie oczywiste, bo w szkołach panował wszechobecny rosyjski i nauka
angielskiego była swego rodzaju przywilejem. Na początku nie byłem aż taki
zachwycony, choć nauka języka nie była dla mnie dużym wyzwaniem. Nie do końca
odpowiadał mi mój pierwszy nauczyciel – były lotnik biorący udział w bitwie o
Anglię. Wiosną i latem zazdrościłem dzieciakom, które widziałem przez okno
bawiące się na placyku przed domem kultury, ale bardzo lubiłem swoja grupę,
szybko robiłem postępy i … połknąłem bakcyla. I tak ten angielski ze mną został
do dziś. Potem poszedłem na anglistykę i od blisko 30 lat nauczanie
angielskiego jest moim podstawowym zajęciem.
A jak to się stało, że zostałem nauczycielem? No właśnie –
1984 również miał na to wpływ. Moja Siostra rozpoczęła wtedy studia
pedagogiczne z myślą o podjęciu pracy nauczycielki i jak wracała z Łodzi i
opowiadała o swoich zajęciach, jakoś mnie to fascynowało. I ten angielski w
parze z rodzinnymi tradycjami (Dziadek ze strony Mamy był nauczycielem
matematyki) doprowadziły mnie już naprawdę wtedy – w 84 roku do tego, że
powinienem zostać nauczycielem. Wprawdzie wówczas bardziej myślałem o języku
polskim, ale potem (już nie w 1984 roku) angielski zwyciężył.
Rok 1984 to jednak przede wszystkim rok, który uczynił ze
mnie niewolnika muzyki i list przebojów, a był to rok muzycznie wybitny! 7
stycznia po raz pierwszy spisałem notowanie Listy Przebojów Programu Trzeciego
– notatki te prowadziłem przez wiele lat (do czasu, kiedy wyparło je
internetowe archiwum) i były dla mnie Biblią, oknem na świat, ulubioną lekturą.
Kochałem Listę Trójki, kochałem pana Marka Niedźwieckiego, byłem od Jego
audycji uzależniony. Wprawdzie Listy zacząłem słuchać w czerwcu 1983 roku, ale
rok 1984 to już pełen rok śledzenia Listy i moich notatek.
20 czerwca 1984 roku, tuz przed rozpoczęciem wakacji po
czwartej klasie podstawówki, skompilowałem swoja pierwszą listę przebojów – mój
TOP 20, inspirowany głównie przez Listę Trójki, ale też Listę Programu
Pierwszego (też taka była), Telewizyjną Listę Przebojów oraz Przeboje Dwójki. W
pierwszym notowaniu zwyciężyła Republika i „Obcy astronom”. 20 czerwca
ubiegłego roku obchodziłem 40. rocznicę istnienia mojej listy, nadal
skrupulatnie co tydzień układam swoje notowania, obecnie TOP 25. Jestem z tego
bardzo dumny i niczego (poza podstawowymi czynnościami życiowymi) nie robiłem w
życiu tak długo, jak układanie mojej listy.
W 1984 roku zrozumiałem, że takie listy przebojów, jak
Trójka, powstają tez w innych krajach i dzięki przedrukom w polskiej prasie
zobaczyłem listę brytyjską, listę amerykańskiego Billboardu, za koniec roku
kolega Ojca przywiózł mi z Anglii dwa numery muzycznego tygodnika Record Mirror
z pełną UK TOP 75 Singles & Albums. Byłem tym zafascynowany i dołączyłem
(wówczas jeszcze zupełnie nieświadomie) do grupy tzw. chart freaków. Takich
ludzi całkowicie oddanych listom przebojów jest w Polsce i na świecie dużo
więcej, ale to zrozumiałem dopiero wiele lat później, dzięki Internetowi.
Rok 1984 był muzycznie genialni. Dwa spośród TOP 10 moich
albumów wszech czasów ukazały się właśnie wtedy: czarujące „Into the gap” tria
Thompson Twins (czy jeszcze ich ktoś pamięta?) oraz fenomenalne „Treasure”
Cocteau Twins. Rok 1984 to genialne płyty Alison Moyet, Frankie Goes To
Hollywood, U2 (mój pierwszy kontakt z tym zespołem dzięki „Pride (In the name
of love”), Wham! i George’a Michaela (choć wtedy wszyscy kpili, że George i
Andrew to bardziej produkty zabiegów dentystyczno-fryzjerskich niż prawdziwi
artyści), Prince’a, Tiny Turner, Howarda Jonesa i Nika Kershawa, Sade i wielki
sukces Madonny i „Like a virgin”. Prawdą jest, że śpiewającą Madonnę usłyszałem
dopiero w lutym 1985 roku, ale w 1984 „podmiot artystyczny” ukrywający się pod
tą nazwą / tym imieniem / pseudonimem, zaczął mnie intrygować. Madonna była
wysoko na różnych listach przebojów (poza Polską) i bardzo chciałem wiedzieć,
cóż to za muzyczny kameleon. Aby się dowiedzieć, musiałem jeszcze trochę poczekać.
1984 to także cudowny rok dla polskiego popu i rocka z
dominacją Lady Pank, Republiki, Maanamu, Bajmu, Lombardu, Urszuli, Oddziału
Zamkniętego i wielu innych cudownych rodzimych artystów. To z całą pewnością
jeden z najlepszych sezonów artystycznych w historii muzyki.
I tak – to prawda, że rok 1984 mnie ukształtował – nieco później
przyszła jeszcze fascynacja filmem, ale duża część moich najważniejszych pasji
urodziła się w 1984 roku. Blog zacząłem prowadzić dopiero 36 lat później, ale
dziś świętuję wpis numer 600 i zapraszam wszystkich do jak najczęstszego obcowania
z Popkulturalnym Maniakiem.
Źródło ikonografii: https://www.billboard.com/music/music-news/1984-best-year-of-pop-music-ever-essay-6296392/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz