„FOLLEMENTE. W TYM SZALEŃSTWIE JEST METODA” (Follemente), Włochy 2025
Premiera kinowa: 4 lipca 2025
Pamiętacie wielki włoski przebój kinowy „Dobrze się kłamie w
miłym towarzystwie”? Paolo Genovese, twórca tego filmu, powraca na duże ekrany
swoją najnowszą produkcją „Follemente. W tym szaleństwie jest metoda”. Czy to film
równie udany jak największy dotychczasowy sukces reżysera?
On – Piero (Edoardo Leo) – przystojny czterdziestolatek, rozwodnik
z córką, poszukujący nowej miłości i ciepła. Ona – Lara (Pilar Fogliati) –
piękna i subtelna, młoda kobieta po przejściach, która marzy o szczęściu i
stabilizacji. Spotykają się na randce w mieszkaniu Lary. Na początku jest nieco
niezręcznie. W głowie kłębią się tysiące myśli…
No właśnie, te myśli i emocje – w postaci drugoplanowych,
ale bardzo ważnych bohaterów filmu – pojawiają się na ekranie. Tak jak w
Pixarowej kreskówce „W głowie się nie mieści” mogliśmy obserwować, co dzieje
się w głowie Riley – emocje małej dziewczynki przybrały formę bohaterów z krwi
i kości - tak w filmie Paolo Genovese widzimy wewnętrzne przeżycia głównych postaci
– Piera i Lary. W przypadku bohatera – to czterech mężczyzn, którzy doradzają
mu, co zrobić, jakie zająć stanowisko, jak postępować z Larą, czego nie
zaczynać. W przypadku bohaterki – to cztery kobiety – to one ostrzegają Larę
przed popełnieniem błędów, radzą, jak się zachować wobec Piera, ostrzegają.
Przez chwilę można mieć wrażenie, że to grupa kolegów i koleżanek naszych
protagonistów, ale to ich myśli, uczucia, obawy, lęki i radości. I choć pomysł
nie jest całkowicie nowy, wszystko wypada ciekawie i absorbująco.
Jak skończy się randka Piera i Lary? Jakie wskazówki
otrzymają od swoich „mentalnych i emocjonalnych” współpracowników?
Film jest lekki, sympatyczny, dużo w nim uroku. Momenty poważne
przeplatają się z momentami komicznymi, ale „Follemente” nie jest równie
atrakcyjnym filmem, co bardzo nowatorskie i kreatywne w treści „Dobrze się
kłamie w miłym towarzystwie”. Para aktorów grających główne role tworzy udany
tandem, zabawni są bohaterowie drugoplanowi, ale brakuje głębi i oryginalnych
rozwiązań, choć trzeba przyznać, że film jest dużo lepszy od poprzedniej
propozycji Genovese „Pierwszy dzień mojego życia”.
Film nie ma ambicji pozostania traktatem filozoficznym, trochę
smuci, trochę bawi, próbuje w dowcipny sposób ukazać mechanizmy, które kierują
naszymi emocjami, dlatego warto go zobaczyć.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz