„INNEGO KOŃCA NIE BĘDZIE”, Polska 2024
Premiera kinowa: 28 lutego 2025
Dawno nie widziałem tak dobrego filmu, jak „Innego końca nie
będzie” w reżyserii Moniki Majorek. Ten pozornie kameralny, statyczny obraz
rodziny to prawdziwy wulkan emocji, porażające katharsis dla bohaterów i widzów.
28-letnia Ola (brawurowa rola Mai Pankiewicz) przybywa z
Warszawy do swojego rodzinnego miasteczka po trzyletniej przerwie. Ola to
ceniona artystka-fotografik, zdobywająca liczne prestiżowe nagrody, fotograf
gwiazd. To kobieta niezależna i dobrze radząca sobie w życiu. Znajduje na swoim
domu informację, że posesja jest na sprzedaż, zaś wewnątrz spotyka matkę (Agata
Kulesza) z nowym partnerem (Cezary Łukaszewicz). Po raz pierwszy po trzech
latach widzi się ze swoim rodzeństwem: jej brat Pipek (też bardzo dobry
Sebastian Dela) nie podjął studiów, cały czas spędza w domu, a na pytanie, co
zamierza robić w życiu, reaguje agresją. Jest też nastoletnia Ajka (Klementyna
Karnkowska) – kiedy Ola wyjeżdżała z domu była jeszcze dzieckiem, teraz to
dorastająca dziewczyna. Od początku między członkami rodziny istnieje
wyczuwalne, trudne do zniesienia napięcie, głównie relacja matka – córka co
chwila wybucha niekontrolowanymi emocjami, zarzutami, przywoływaniem kryzysów z
przeszłości.
Natomiast między rodzeństwem szybko odżywa nić miłości i
wzajemnego zrozumienia, wspomagana przez wspomnienia, wspólne oglądanie taśm
rodzinnych, obrazów szczęśliwego domu ich dzieciństwa. Na zdjęciach i
zarejestrowanych filmach można także zobaczyć ojca (Bartłomiej Topa), ale teraz
jest on nieobecny w życiu rodziny. Co takiego wydarzyło się w tym typowym domu,
w tej pozornie szczęśliwej rodzinie, której przyszłość poznajemy z urywków
opowieści, rodzinnych taśm video, radosnych fotografii? Dlaczego Ola nie pojawiła się w swojej miejscowości, w domu
rodzinnym przez całe długie trzy lata?
Odkryciem filmu jest dla mnie Maja Pankiewicz – gra tak
niezwykle naturalnie, przekonująco, jest niesamowita. Nigdy wcześniej nie
widziałem tej dziewczyny na ekranie, a myślę, że przy odrobinie szczęścia już za
chwilę może stać się najważniejszą polską aktorką swojego pokolenia. To ona jest
motorem filmu, to ona dąży do prawdy i chce zrozumieć rodzinne tajemnice i
katastrofy. Jej gra jest pełna emocji, ale potrafi być też powściągliwa. Dzielnie
partneruje jej kolejna postać z młodego pokolenia – Sebastian Dela – jako niepogodzony
z życiem, zagubiony i zamknięty w sobie, ale bardzo wrażliwy Ajko. Kulesza –
jak zawsze – tworzy świetną, wyrazistą, zapadającą w pamięć rolę niepozbieranej
emocjonalnie matki, która chce uciec od przeszłości i zacząć normalnie żyć.
Innego końca nie będzie, bo być nie może. Pewne rzeczy
minęły i czasu nie można cofnąć, tak jak cofa się film na starym magnetowidzie,
choć pragną tego wszyscy członkowie tej pokrzywdzonej przez los rodziny. Wspólne,
pełne wspomnień i rozliczeń z przeszłością spotkanie rodzinne po raz kolejny na
zawsze zmienia relacje między bohaterami i pozwala na odbudowę tego, co zostało
zaprzepaszczone przez tragedię i trzyletnią rozłąkę.
Film jest świetny. Ogląda się go w całkowitej ciszy, każda scena
jest ważna, każde słowo wnosi coś nowego do zrozumienia skomplikowanej
rodzinnej sytuacji. To z pewnością najlepsza polska produkcja, jaką zobaczyłem
w 2025 roku, a być może mój film roku.
Moja ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz