środa, 5 lutego 2025

 

„ŚWIAŁOCZUŁA”, Polska 2025

Premiera kinowa: 24 stycznia 2025


„Światłoczuła” to opowieść o miłość, ale nieoczywista, bez melodramatu, czy elementów komedii romantycznej. Film Tadeusza Śliwy, znanego choćby z udanej polskiej adaptacji włoskiego przeboju „Dobrze się kłamie w dobrym towarzystwie”, to opowieść o dwójce zwykłych młodych ludzi, którzy się spotykają i zakochują w sobie.  Tylko czy do końca są to zwykli młodzi ludzie?

On – Robert (Ignacy Liss) jest wziętym fotografikiem, pracuje w reklamie, ale robi też nagradzane zdjęcia artystyczne. Ona – Agata (Matylda Giegżno) pracuje jako terapeutka z trudną młodzieżą w ośrodku wychowawczym. Poznają się przypadkiem na planie zdjęciowym, gdzie Agata pozuje do zdjęcia z grupą modeli. Od razu zwraca uwagę Roberta. Agata okazuje się niezwykłą osobą, a jednym z przejawów jej niezwykłości jest fakt, że nie widzi: od czwartego roku życia jest niewidoma. Czy w XXI wieku to nadal piętno i życiowa przeszkoda? Okazuje się, że tak. Widać to po reakcjach przyjaciół Roberta, kiedy dowiadują się o Agacie, po zachowaniu matki i siostry Roberta, po spojrzeniach, słowach przypadkowych ludzi. Czy niepełnosprawność dziewczyny może stać się przeszkodą w jej miłości do Roberta?

Film jest dobry i nowocześnie poprowadzony. Zaskakują zdjęcia Michała Englerta, zwłaszcza sposób ukazywania światła i nasycenie kolorów. Obraz jest jednak nierówny, są momenty i sceny bardzo przemyślane, z dobrymi dialogami i wiarygodną motywacją działań bohaterów, są też chwile słabsze, rozczarowujące, jak choćby niezwykle szybkie tempo rozwoju relacji Roberta i Agaty, chyba nieco zbyt szybkie, biorąc pod uwagę jego wrażliwość i bagaż trudnych życiowych doświadczeń oraz sytuację Agaty.

Bardzo wiarygodnie wypadają młodzi aktorzy. Liss – po rolach w bardzo dobrym „Marcu ‘68”, nowym „Znachorze” i alternatywnym „Iść pod prąd” staje się najbardziej rozchwytywanym aktorem młodego pokolenia i nie sposób odmówić mu talentu i wyglądu amanta. Dla Giegżno, mimo występów w kilku serialach i istotnej roli w „Kosie” Maślony, „Światłoczuła” to w zasadzie debiut w głównej roli na dużym ekranie – i to roli trudnej i wymagającej, bo z pewnością nie jest łatwo i przyjemnie grać osobę niewidomą, a Matylda bardzo dobrze radzi sobie z tą rolą – pozornym wyluzowaniem, rzekomą niezależnością, walką z ciągłymi ograniczeniami.

Myślę, że „Światłoczuła” to bardzo dobre kino dla Generacji Z, młodych ludzi, którzy budują swoje związki w skomplikowanej rzeczywistości XXI wieku, którzy każdego dnia napotykają ograniczenia, utrudnienia, rożnego rodzaju przeciwności losu. Ten film jest dla nich, bo – mimo otwartego zakończenia – daje nadzieję.

Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz