„ŚWIAŁOCZUŁA”, Polska 2025
Premiera kinowa: 24 stycznia 2025
„Światłoczuła” to opowieść o miłość, ale nieoczywista, bez
melodramatu, czy elementów komedii romantycznej. Film Tadeusza Śliwy, znanego
choćby z udanej polskiej adaptacji włoskiego przeboju „Dobrze się kłamie w
dobrym towarzystwie”, to opowieść o dwójce zwykłych młodych ludzi, którzy się
spotykają i zakochują w sobie. Tylko czy
do końca są to zwykli młodzi ludzie?
On – Robert (Ignacy Liss) jest wziętym fotografikiem,
pracuje w reklamie, ale robi też nagradzane zdjęcia artystyczne. Ona – Agata (Matylda
Giegżno) pracuje jako terapeutka z trudną młodzieżą w ośrodku wychowawczym.
Poznają się przypadkiem na planie zdjęciowym, gdzie Agata pozuje do zdjęcia z
grupą modeli. Od razu zwraca uwagę Roberta. Agata okazuje się niezwykłą osobą,
a jednym z przejawów jej niezwykłości jest fakt, że nie widzi: od czwartego
roku życia jest niewidoma. Czy w XXI wieku to nadal piętno i życiowa
przeszkoda? Okazuje się, że tak. Widać to po reakcjach przyjaciół Roberta,
kiedy dowiadują się o Agacie, po zachowaniu matki i siostry Roberta, po
spojrzeniach, słowach przypadkowych ludzi. Czy niepełnosprawność dziewczyny
może stać się przeszkodą w jej miłości do Roberta?
Film jest dobry i nowocześnie poprowadzony. Zaskakują
zdjęcia Michała Englerta, zwłaszcza sposób ukazywania światła i nasycenie
kolorów. Obraz jest jednak nierówny, są momenty i sceny bardzo przemyślane, z
dobrymi dialogami i wiarygodną motywacją działań bohaterów, są też chwile
słabsze, rozczarowujące, jak choćby niezwykle szybkie tempo rozwoju relacji Roberta
i Agaty, chyba nieco zbyt szybkie, biorąc pod uwagę jego wrażliwość i bagaż
trudnych życiowych doświadczeń oraz sytuację Agaty.
Bardzo wiarygodnie wypadają młodzi aktorzy. Liss – po rolach
w bardzo dobrym „Marcu ‘68”, nowym „Znachorze” i alternatywnym „Iść pod prąd” staje
się najbardziej rozchwytywanym aktorem młodego pokolenia i nie sposób odmówić
mu talentu i wyglądu amanta. Dla Giegżno, mimo występów w kilku serialach i
istotnej roli w „Kosie” Maślony, „Światłoczuła” to w zasadzie debiut w głównej
roli na dużym ekranie – i to roli trudnej i wymagającej, bo z pewnością nie
jest łatwo i przyjemnie grać osobę niewidomą, a Matylda bardzo dobrze radzi
sobie z tą rolą – pozornym wyluzowaniem, rzekomą niezależnością, walką z
ciągłymi ograniczeniami.
Myślę, że „Światłoczuła” to bardzo dobre kino dla Generacji
Z, młodych ludzi, którzy budują swoje związki w skomplikowanej rzeczywistości
XXI wieku, którzy każdego dnia napotykają ograniczenia, utrudnienia, rożnego
rodzaju przeciwności losu. Ten film jest dla nich, bo – mimo otwartego zakończenia
– daje nadzieję.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz