„DZIEWCZYNA Z IGŁĄ” (Pigen med nalen), Dania / Polska / Szwecja 2024
Premiera kinowa: 17 stycznia 2025
Mówi się, że prawdziwa sztuka ma nam przynieść katharsis,
oczyszczenie, wstrząsnąć nami. Z całą pewnością taką prawdziwą sztuką jest
najnowszy film Magnusa von Horna „Dziewczyna z igłą” – polsko-duńsko-szwedzka
koprodukcja, która w czwartek otrzymała w pełni zasłużoną nominację do Oscara
dla Najlepszego Filmu Międzynarodowego.
Magnus von Horn jest 41-letnim reżyserem, który dość mocno
związał się z Polską. Ukończył wydział reżyserski łódzkiej Szkoły Filmowej.
Jego pełnometrażowy debiut – film „Intruz” z 2015 roku był
polsko-szwedzko-francuską koprodukcją i mocno zapowiadał potencjał młodego
twórcy. Drugi film – rewelacyjny „Sweat” z Magdaleną Koleśnik był filmem
zrealizowanym w pełni z polskimi aktorami, aż wreszcie nadszedł rok 2024, który
przyniósł porażającą i doskonałą „Dziewczynę z igłą”.
Karoline (wspaniała w tej roli Vic Carmen Sonne) jest młodą
szwaczką, pracującą ponad siły dla lokalnego fabrykanta. Jest samotna, jej mąż
nie wrócił z wojny. Traf sprawia, że kobieta z wzajemnością zakochuje się w Jorgenie,
właścicielu szwalni i zachodzi z nim w ciążę. Matka Jorgena – baronowa – nie zezwala
synowi na mezalians i pozbawia Karolinę miłości i środków do życia. Ratunek nie
przychodzi ze strony nagle przybyłego męża, który wraca z wojny z potwornie
zniekształconą twarzą, ale od przypadkowo poznanej kobiety – Dagmar (druga
wybitna w filmie rola kobieca wyśmienitej duńskiej aktorki, Trine Dyrholm,
znanej choćby z poruszającego „Festen”, czy genialnego filmu „Królowa Kier”).
Kobieta zobowiązuje się znaleźć przyzwoitą rodzinę zastępczą dla dziecka
Karoline i przygarnia dziewczynę, zatrudniając ją w prowadzonym przez siebie
sklepie ze słodyczami. Okazuje się, że Karoline nie jest jedyną dziewczyną,
której pomogła Dagmar. Wkrótce na światło dzienne zaczynają wychodzić szokujące
fakty…
Film został w większości nakręcony w Łodzi. Miasto doskonale
„zagrało” brudne, szare miejsce, zniszczone przez wojnę, które zamieszkują
biedni i nieszczęśliwi ludzie, tacy jak Karoline. Film pokazuje, do czego
człowieka może zmusić sytuacja i jak może się zachować w obliczu niebezpieczeństwa,
braku stabilizacji i środków do życia. Vic Carmen Sonne błyskotliwie radzi
sobie z rolą porzuconej, wykorzystanej kobiety, która miota się w walce o godną
egzystencję. Obecna w tytule igła staje się symbolem bezradności Karoline,
porzucenia przez nią walki o lepszą przyszłość, symbolem poddania się. Zupełnie
odmienną rolę gra Dyrhol jako Dagmar. Choć to także nieszczęśliwa kobieta i
ofiara czasów i systemu, jest twarda, zdecydowana, wierzy, że zbawia świat.
Ogromnym walorem filmu są niezwykłe zdjęcia autorstwa
Michała Dymka. Po projekcji do końca miałem nadzieję, że dostrzeżony zostanie
artyzm zdjęć tego filmu i Dymek zdobędzie nominację do Oscara. Czarno-białe
obrazy porażają i przerażają, choć nie brakuje w nich piękna i wielkiej
wrażliwości. W niezwykły sposób pokazywane są też w filmie dwie główne
bohaterki.
Film nie zdobędzie Oscara. Z całą pewnością przegra z
przebojem sezonu – „Emilia Perez”, ale cieszę się, że produkcja, w realizację
której włączonych było tak wielu Polaków, jest nagradzana i wyróżniana.
„Dziewczyna z igłą” to wstrząsający, wbijający w fotel obraz
europejskiej kobiety po Wielkiej Wojnie, kobiety pozbawionej praw, zmuszanej do
niewolniczej pracy, bez nadziei, szacunku, zrozumienia. Film od pierwszej po
ostatnią minutę wywołuje w widzu pesymizm, strach, aż wreszcie przerażenie. To
film, który zostanie doceniony przez wielbicieli dobrej kinematografii, choć to
jeden z najbardziej przygnębiających obrazów filmowych, jakie widziałem na
przestrzeni ostatnich kilku lat.
Moja ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz