sobota, 21 grudnia 2024

 

„SEZONY”, Polska 2024

Premiera kinowa: 18 października 2024


Czy łatwo jest się rozstać parze aktorów pracujących w tym samym teatrze, dwójce ludzi, którzy każdego wieczora spotykają się na scenie, często grając kochanków i przyjaciół?

Taką niecodzienną sytuację przedstawia najnowszy film Michała Grzybowskiego. On – Marcin (Łukasz Simlat) to skupiony na sobie egocentryk, pochodzący z aktorskiej rodziny (jego ojciec Tadeusz (przezabawny, a chwilami refleksyjny Andrzej Grabowski) też pracuje w tym samym teatrze). Jest przekonany o swoim scenicznym geniuszu – podczas jednej z kłótni twierdzi „Bo ja na scenie daję z siebie wszystko”). Kiedy wpada w furię, stanowi „zagrożenie dla spektaklu”, używając słów inspicjenta. Nic dziwnego, że Ona – Ola (Agnieszka Dulęba-Kasza), ma go po prostu dość, chce odejść i rozpocząć nowy rozdział swojego życia bez ekscentrycznego i egotycznego męża u boku. Jest bardzo atrakcyjna i może się podobać, o czym świadczy krótki romans z teatralnym kolegą, Ziemowitem (Dobromir Zimecki). Ma świadomość, że w jej związku coś nie wyszło, coś się nie udało…

Na tle trzech sezonów teatralnych wyznaczanych przez kolejne premiery: „Piotrusia Pana” Barrie’ego, „Domu lalki”  Ibsena i „Snu nocy letniej” Shakespeare’a obserwujemy postępujący upadek udanego niegdyś związku. A wszystko to odbywa się w niesamowitej i pełnej nieoczekiwanych zwrotów akcji atmosferze absurdu, przypominającej nieco sytuacje, które znamy z „Czarnego potoku” Michała Grzybowskiego, „Ataku paniki” Pawła Maślony, czy argentyńskich „Dzikich historii”. Film  co chwila zaskakuje, momentami rozbawia do rozpuku, momentami wzrusza (tak jak w scenie między Oberonem a Tytanią podczas premiery „Snu nocy letniej”.

Aktorstwo w filmie jest niesamowite. Simlat jest świetnym scenicznym cholerykiem, który nie potrafi zaakceptować zaistniałej sytuacji, bo w głębi serca nadal bardzo kocha Olę. Filmowym odkryciem jest dla mnie Agnieszka Dulęba-Kasza – chwilami krucha i bezbronna, ale świadoma, że potrzebuje zmiany i zdecydowanie do tej zmiany dążąca. Nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia jako Kasia w „Czarnym potoku”, bo tam film „skradła” jej Julia Wyszyńska. W „Sezonach” dzielnie partneruje Simlatowi i błyszczy w każdej scenie, zarówno podczas spektakli, jak w życiu prywatnym. Świetny jest Grabowski, ale również Andrzej Seweryn jako dyrektor teatru – safanduła.

Film mówi wiele prawd o życiu, o budowaniu relacji, o konieczności poskromienia własnego ego dla dobra związku, o obowiązku dbania o bliskich i umiejętności znajdowania priorytetów w życiu. „Sezony” ogląda się bardzo dobrze i to prawdziwa szkoda, że film przeszedł niezauważalnie przez ekrany kin, bo to jedna z ciekawszych i lepszych polskich produkcji tego roku, dlatego ją bardzo polecam.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz