„ANORA” (Anora), USA 2024
Premiera kinowa: 22 listopada 2024
„Anora” Seana Bakera (twórcy świetnie przyjętych ‘The
Florida Project”, „Red Rocket”, czy „Mandarynki”) to bez wątpienia jeden z
głośniejszych tytułów końca tego roku i film, w którym wielu krytyków upatruje
zdobywcy statuetki Oscara dla najlepszego filmu roku. Na czym polega siła
obrazu „Anora”?
Anora (Mikey Madison), czy też – jak chce być nazywana –
Ani, to młoda Amerykanka rosyjskiego pochodzenia (jej babcia jest Rosjanką),
która pracuje jako tancerka erotyczna w klubie go-go. Jeśli trafi się chętny,
hojny klient, Ani może mu zaoferować znacznie więcej niż taniec. Pewnego dnia w
klubie pojawia się młody bogaty Rosjanin, Ivan (dobra rola Marka Eydelshteyna).
Chłopak „kupuje” sobie Anorę na tydzień jako maskotkę do towarzystwa. Wydaje na
nią mnóstwo pieniędzy, a podczas spontanicznej podróży do Las Vegas oświadcza
się jej i poślubia dziewczynę.
Okazuje się, że Ivan jest synem rosyjskiego oligarchy. W
domu „państwa młodych” pojawiają się tajemniczy Rosjanie, a wkrótce z Rosji
przybywają rodzice Wani. Czar pryska, bajka się kończy. Czy Rosjanom uda się
anulować ślub Ivana i Anory?
„Anora” to współczesna wersja Kopciuszka – tylko bez happy
endu. Podczas seansu zastanawiamy się, jaką przyszłość ma związek tej dwójki,
czy ma szanse powodzenia i czy Anora rzeczywiście wygrała los na loterii – los,
który zmieni jej życie na zawsze. Zastrzeżenia budzi jednak od razu
niedojrzałość Iwana oraz spontaniczność , czy wręcz lekkomyślność wszystkich
podejmowanych decyzji. Przybycie rodziców rozwiewa wszelkie wątpliwości.
Rosjanie traktują Anorę jak przedmiot, nie liczą się z jej uczuciami, emocjami,
nie są zainteresowani rozwiązaniem problemu bez ignorowania godności Anory.
Gdzie należy doszukiwać się przyczyn upadku Anory? W filmie
ani razu nie pojawia się wzmianka o jej rodzicach. Jest mowa o babci Rosjance,
o siostrze, ale o rodzicach Ani nigdy nie wspomina. Dlaczego młoda, atrakcyjna
dziewczyna stała się pracownicą seksualną? Czy zwabiła ja perspektywa szybkich,
stosunkowo łatwych, dobrych pieniędzy, czy może zmusiła ją do tego sytuacja
życiowa, brak wykształcenia, brak perspektyw. Anora zachłystuje się życiem u
boku rosyjskiego milionera, wierzy, że odmieniła swój los, że uśmiechnęło się
do niej szczęście, być może nawet zakochuje się w Rosjaninie, który poświęca
jej wiele atencji i jest nią w dużym stopniu zafascynowany. Odrzucenie
uświadamia jej, kim naprawdę jest i jak rzeczywiście wygląda jej życie. Nieoczekiwanie
Anora znajduje zrozumienie u jednego ze swoich „oprawców”, Igora (Yura Borisow)
– Rosjanina przysłanego przez ojca Ivana, Wprawdzie dziewczyna od początku go
ignoruje, ale nie może pozostać wroga wobec jedynej osoby, która traktuje ją
jak człowieka.
Ostatnia, otwarta scena filmu rozdziera serce, ale daje
nadzieję – wiarę, że Anora odnajdzie lepsze życie i miłość.
Film uczynił z Mikey Madison gwiazdę i jedną z
najważniejszych kandydatek do Oscara dla najlepszej aktorki. Do tej pory
Madison była znana głównie z epizodycznej roli u Tarantino w jego „Pewnego razu
… w Hollywood” oraz z najnowszej wersji filmu „Krzyk”. Teraz, po roli w
„Anorze”, mówi o niej cały filmowy świat. Aktorka była w filmie tak
przekonująca, że myślałem, że Sean Baker zatrudnił w produkcji do roli Anory
„naturszczyka”. Sceny w klubie, chwile konfrontacji Anory z rodzicami Iwana,
czy kończąca film przejmująca scena w samochodzie Igora pokazują duży talent i
klasę aktorki. Wydaje się niemal pewne, że Mikey Madison to gwiazda jutra.
Niektórzy zarzucają filmowi, że podświadomie promuje kulturę
rosyjską w obliczu nieludzkiej agresji Rosji na Ukrainę. Wprawdzie wszyscy
rosyjscy bohaterowie to źli ludzie, kanalie, potwory, ale faktem jest, że
twórcy filmu stworzyli okazję wielu rosyjskim aktorom do zagrania w ważnej, niezależnej i liczącej się amerykańskiej
produkcji. Trudno się z tym nie zgodzić i to rzeczywiście kontrowersyjna, może
nie do końca przemyślana sytuacja.
„Anora” nie jest filmem łatwym i przyjemnym. Główna
bohaterka tak kreuje swoją postać, że od początku z nią sympatyzujemy i
trzymamy kciuki za jej szczęście i sukces. Film wypala widza emocjonalnie, ale
jest wart uwagi, choćby ze względu na to, jak inny jest od pozostałych produkcji,
które przygotowały kina na koniec roku. Dlatego obejrzyjcie „Anorę” i
zapamiętajcie grającą główną rolę aktorkę, Mikey Madison.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz