niedziela, 29 grudnia 2024

 

„ANORA” (Anora), USA 2024

Premiera kinowa: 22 listopada 2024

„Anora” Seana Bakera (twórcy świetnie przyjętych ‘The Florida Project”, „Red Rocket”, czy „Mandarynki”) to bez wątpienia jeden z głośniejszych tytułów końca tego roku i film, w którym wielu krytyków upatruje zdobywcy statuetki Oscara dla najlepszego filmu roku. Na czym polega siła obrazu „Anora”?

Anora (Mikey Madison), czy też – jak chce być nazywana – Ani, to młoda Amerykanka rosyjskiego pochodzenia (jej babcia jest Rosjanką), która pracuje jako tancerka erotyczna w klubie go-go. Jeśli trafi się chętny, hojny klient, Ani może mu zaoferować znacznie więcej niż taniec. Pewnego dnia w klubie pojawia się młody bogaty Rosjanin, Ivan (dobra rola Marka Eydelshteyna). Chłopak „kupuje” sobie Anorę na tydzień jako maskotkę do towarzystwa. Wydaje na nią mnóstwo pieniędzy, a podczas spontanicznej podróży do Las Vegas oświadcza się jej i poślubia dziewczynę.

Okazuje się, że Ivan jest synem rosyjskiego oligarchy. W domu „państwa młodych” pojawiają się tajemniczy Rosjanie, a wkrótce z Rosji przybywają rodzice Wani. Czar pryska, bajka się kończy. Czy Rosjanom uda się anulować ślub Ivana i Anory?

„Anora” to współczesna wersja Kopciuszka – tylko bez happy endu. Podczas seansu zastanawiamy się, jaką przyszłość ma związek tej dwójki, czy ma szanse powodzenia i czy Anora rzeczywiście wygrała los na loterii – los, który zmieni jej życie na zawsze. Zastrzeżenia budzi jednak od razu niedojrzałość Iwana oraz spontaniczność , czy wręcz lekkomyślność wszystkich podejmowanych decyzji. Przybycie rodziców rozwiewa wszelkie wątpliwości. Rosjanie traktują Anorę jak przedmiot, nie liczą się z jej uczuciami, emocjami, nie są zainteresowani rozwiązaniem problemu bez ignorowania godności Anory.

Gdzie należy doszukiwać się przyczyn upadku Anory? W filmie ani razu nie pojawia się wzmianka o jej rodzicach. Jest mowa o babci Rosjance, o siostrze, ale o rodzicach Ani nigdy nie wspomina. Dlaczego młoda, atrakcyjna dziewczyna stała się pracownicą seksualną? Czy zwabiła ja perspektywa szybkich, stosunkowo łatwych, dobrych pieniędzy, czy może zmusiła ją do tego sytuacja życiowa, brak wykształcenia, brak perspektyw. Anora zachłystuje się życiem u boku rosyjskiego milionera, wierzy, że odmieniła swój los, że uśmiechnęło się do niej szczęście, być może nawet zakochuje się w Rosjaninie, który poświęca jej wiele atencji i jest nią w dużym stopniu zafascynowany. Odrzucenie uświadamia jej, kim naprawdę jest i jak rzeczywiście wygląda jej życie. Nieoczekiwanie Anora znajduje zrozumienie u jednego ze swoich „oprawców”, Igora (Yura Borisow) – Rosjanina przysłanego przez ojca Ivana, Wprawdzie dziewczyna od początku go ignoruje, ale nie może pozostać wroga wobec jedynej osoby, która traktuje ją jak człowieka.

Ostatnia, otwarta scena filmu rozdziera serce, ale daje nadzieję – wiarę, że Anora odnajdzie lepsze życie i miłość.   

Film uczynił z Mikey Madison gwiazdę i jedną z najważniejszych kandydatek do Oscara dla najlepszej aktorki. Do tej pory Madison była znana głównie z epizodycznej roli u Tarantino w jego „Pewnego razu … w Hollywood” oraz z najnowszej wersji filmu „Krzyk”. Teraz, po roli w „Anorze”, mówi o niej cały filmowy świat. Aktorka była w filmie tak przekonująca, że myślałem, że Sean Baker zatrudnił w produkcji do roli Anory „naturszczyka”. Sceny w klubie, chwile konfrontacji Anory z rodzicami Iwana, czy kończąca film przejmująca scena w samochodzie Igora pokazują duży talent i klasę aktorki. Wydaje się niemal pewne, że Mikey Madison to gwiazda jutra.

Niektórzy zarzucają filmowi, że podświadomie promuje kulturę rosyjską w obliczu nieludzkiej agresji Rosji na Ukrainę. Wprawdzie wszyscy rosyjscy bohaterowie to źli ludzie, kanalie, potwory, ale faktem jest, że twórcy filmu stworzyli okazję wielu rosyjskim aktorom do zagrania w  ważnej, niezależnej i liczącej się amerykańskiej produkcji. Trudno się z tym nie zgodzić i to rzeczywiście kontrowersyjna, może nie do końca przemyślana sytuacja.

„Anora” nie jest filmem łatwym i przyjemnym. Główna bohaterka tak kreuje swoją postać, że od początku z nią sympatyzujemy i trzymamy kciuki za jej szczęście i sukces. Film wypala widza emocjonalnie, ale jest wart uwagi, choćby ze względu na to, jak inny jest od pozostałych produkcji, które przygotowały kina na koniec roku. Dlatego obejrzyjcie „Anorę” i zapamiętajcie grającą główną rolę aktorkę, Mikey Madison.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz