„BRACIA ZE STALI” (The Iron Claw), USA / Wielka Brytania
2023
Polska premiera: 16 lutego 2024
W sezonie oscarowym łatwo było przegapić ważne i wartościowe
pozycje. Film „Bracia ze stali” Seana Durkina to obraz z pewnością zasługujący
na większą uwagę.
Film opowiada opartą na faktach historię najsłynniejszej
amerykańskiej rodziny zapaśników Von Erich – rodziców – Fritza (Holt McCallany)
i Doris (Maura Tierney) oraz ich czwórki synów (piąty chłopiec zmarł w
dzieciństwie) – Kevina (Zac Efron), Davida (Harris Dickinson), Mike’a (Stanley
Simmons) i Kerry’ego (Jeremy Allen White). Początkowo wrestlingiem zajmowała
się trójka braci, gdyż Kerry z sukcesami trenował lekkoatletykę (zakwalifikował
się nawet na Olimpiadę w Moskwie), ale po amerykańskim bojkocie zawodów w
Związku Radzieckim, dołączył do braci. Mordercze i niebezpieczne treningi, całkowite
pozbawienie emocji i nieokazywanie sobie uczuć, bezwzględne posłuszeństwo ojcu
i kwestii sportu tworzyły ciężką atmosferę domu rodziny Von Erichów. Do czego
może doprowadzić takie traktowanie czwórki młodych chłopców?
„Bracia ze stali” to pokaz świetnego aktorstwa. Gdyby ktoś
kiedyś powiedział mi, że Zac Efron stworzy kreację, która mnie poruszy i
zachwyci, zarechotałbym szyderczo. Tymczasem Efron zmienia się do roli fizycznie
i jest w niej doskonały jako zawodnik, nieśmiały i nienauczony emocji kochanek,
czy posłuszny ojcu syn. Nie sądzę, żeby aktor miał jeszcze szansę otrzymać
kiedyś tak dobrą rolę. Równie intrygujący jest brytyjski aktor Harris
Dickinson, który dla potrzeb filmu także całkowicie zmienia swoje emploi.
Simmons jako wrażliwy muzyk całkowicie niezrozumiany przez apodyktycznego ojca,
czy Allen White, który po porzuceniu kariery lekkoatlety jest zupełnie
zagubiony jako początkujący zapaśnik, nie ustępują Efronowi i Dickinsonowi.
Bardzo dobrzy są także McCallany i Tierney jako rodzice młodych sportowców,
specyficznie rozumiejący miłość rodzicielską.
Film znakomicie oddaje atmosferę przełomu lat 70-tych i
80-tych. Pokazuje jednak przede wszystkim, do czego prowadzą wybujałe,
niespełnione ambicje rodziców wobec swoich dzieci i jak kończy się wychowanie
bez uczuć i miłości. Metoda twardej ręki, czy żelaznego uścisku (jak film
nazywa się w wersji oryginalnej) nie może chyba przynieść oczekiwanych
rezultatów, choć prawdą jest, że członkowie rodziny Van Erichów odnoszą
spektakularne sukcesy w sporcie.
Trudno mi jest zrozumieć, dlaczego film zupełnie przepadł w
sezonie oscarowym. Jest to perfekcyjna amerykańska propozycja, skrojona na
potrzeby sezonu festiwali i nagród filmowych. Dystrybucją produkcji w Polsce
zajął się Gutek Film, specjalizujący się w ambitnym, wartościowym kinie
artystycznym, a film nie znalazł uznania wśród krytyków nominujących do
najważniejszych nagród.
„Bracia ze stali” to porządne amerykańskie kino w starym
stylu i poruszająca, prawdziwa historia. Dlatego z pełną odpowiedzialnością
zachęcam do obejrzenia produkcji.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz