sobota, 28 października 2023

 

ZYTA RUDZKA „Ten się śmieje, kto ma zęby”, Wydawnictwo W.A.B. 2022


Laureatką tegorocznej Nagrody Literackiej Nike została Zyta Rudzka za swoją brawurową i bezkompromisową powieść „Ten się śmieje, kto ma zęby”. Czas najwyższy na recenzję tego znakomitego tekstu.

Główną bohaterką powieści jest Wera, właścicielka właśnie zlicytowanego salonu „Wera. Zakład fryzjerski męski”. Poznajemy ją w dość trudnym momencie życia, bo poza tym, że straciła zakład i jedyne źródło utrzymania, właśnie zmarł jej mąż Karol, znany jako Dżokej, z racji swojej osobliwej profesji. Przygotowanie pogrzebu jest dla Wery okazją do rozrachunku z własnym życiem i przypomnienia sobie lepszych i gorszych chwil.

Wera to kobieta silna i nietuzinkowa, która czerpała z życia tak jak mogła i umiała, nawiązując bliższe i dalsze relacje zarówno z mężczyznami, jak i kobietami. Choć nie ma środków do życia i właśnie żegna Dżokeja – największą miłość swojego życia, pozostaje silna i zdecydowana – wie, jak walczyć o swoje.

Rudzka ma prawdziwy talent do przedstawiania bohaterów z małych miasteczek, pochodzących z nizin społecznych, zmarginalizowanych, ale umiejących poradzić sobie w krytycznych momentach. Wera nie ma w sobie nic z archetypu Matki-Polki, to kobieta, która wie, czego chce, a na pewno nie chce oddać komuś swojego życia.

Tym, za co kocham Zytę Rudzką, jest jej literacki język – niepowtarzalny, często wulgarny, zestawiający ze sobą słowa, których nigdy nie przyszłoby nam do głowy użyć obok siebie, ale szczery i do bólu prawdziwy. Pozwolę sobie zacytować opis Heleny, kochanki Dżokeja, która pojawia się na pogrzebie. Oto jak postrzega ją Wera:

„Łgać nie będę. Helena była ubrana w czerni wygórowanej cenowo. Na niej wszystko drogie, jakby się dolarami okleiła na gołe ciało. A co po drogim ubraniu, jak kto ubrać się nie umie. Cała zamożnie zaciemniona, a wygląda jak szara wesz dobrze już krwią podpita.
Dół kiecy za bardzo paskiem podciągnęła, świńskie nóżki się pokazały. Dawały po oczach, nie szło patrzeć. Kolana toporne. I mój Dżokej te kolana dotykał, ustami po nich jeździł, lizał, fiutem szurał. Helena to jest ładne imię.
Helena tylko imię ma ładne. To jest brzydka Helena. Kobieta o wizerunku strasznym. Postawić na wadze sześćdziesiąt brzydkich bab, Helena przeważy. Taką sobie wybrał. Dżokej to był dziad bez gustu większego.
Gęba czerwona, jakby wymłócona pokrzywą. Wary wąskie jak szpara na monetę w kościelnej kruchcie, szminka, osad po herbacie na szklance opier****nej.”

Na takie językowe wyzwania i leksykalno-składniową ekwilibrystykę należy się nastawić przy lekturze prozy Zyty Rudzkiej.

Autorka budzi skrajne emocje: jedni (tak jak ja – ją kochają), inni – odrzucają. „Ten się śmieje, kto ma zęby” to tekst z pewnością godny uwagi. Zachęcam zatem gorąco do sięgnięcia po nagrodzoną Nike powieść  autorki i dogłębną jej penetrację.

Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz