„POKUSA”, Polska 2023
Premiera kinowa: 27 stycznia 2023
Czasami czytelnicy mojego bloga zarzucają mi, że jestem zbyt
liberalny w swoich opiniach o filmie, literaturze, czy muzyce. Tym razem
recenzowany film nie dał mi żadnych szans na szarżowanie moją hojnością.
Maria Sadowska to kobieta-orkiestra: komponuje, jest
multiinstrumentalistką, świetnie śpiewa, gra, pisze scenariusze i reżyseruje.
Jej kinowy debiut „Dzień kobiet” był bardzo ważnym głosem w kwestii pełnego
równouprawnienia kobiet i pokazał Katarzynę Kwiatkowską w znakomitej
dramatycznej roli. Potem był fenomenalny komercyjny, ale także artystyczny
sukces fantastycznej „Sztuki kochania”, w której Magdalena Boczarska zagrała
świetnie rolę Michaliny Wisłockiej. Potem pojawiły się „Dziewczyny z Dubaju” i
było dużo, dużo gorzej, a w 2023 roku pojawiła się „Pokusa”…
Inez (Helena Englert) jest młodą ambitną dziewczyną,
twórczynią zdobywającego coraz większą popularność podcastu, która pracuje w
redakcji magazynu, ale marzy, żeby zostać prawdziwą dziennikarką. W redakcji
poznaje przystojnego Włocho-Polaka, Filipa (Andrea Preti), który wraz z
redaktor naczelną (Joanna Liszowska) ma rzekomo przeprowadzić audyt tracącego
czytelników periodyku. Dzięki przybyszowi z Włoch Inez poznaje jeszcze jednego
przystojniaka – Maxa (Piotr Stramowski) – niepoprawnego uwodziciela i bożyszcze
tłumów. Okazuje się, że Maks i Filip są przyjaciółmi z dzieciństwa i młodości,
wspólnie grali w piłkę i fascynowali się tą samą kobietą, ale przyjaźń się
skończyła, gdy Filip zdecydował się wyjechać za granicę (i tu pojawia się
pierwsza scenariuszowa zagadka – skoro Filip Wolny urodził się w Polsce i
spędził w tym kraju większość życia, dlaczego nie mówi po polsku? Przeczy to
wszelkim teoriom językowym, które poznałem na studiach filologicznych. Czy to
mechanizm wyparcia?).
Jak przystało na nowy ulubiony gatunek filmowy Polaków –
thriller erotyczny – Inez i jej dwaj przyjaciele tworzą namiętny i płomienny
trójkąt miłosny, a na zakrapianej alkoholem i wspomaganej innymi używkami
imprezie oddają się aktowi wspólnej radosnej i niczym nie skrępowanej kopulacji
na domowej wersalce. Spokój i sielankę naszej trójki zakłóca jednak pojawienie
się w sieci nielegalnych filmów, ukazujących wykorzystywane seksualnie kobiety.
Któż jest tym zwyrodnialcem, który nagrywa i upublicznia filmiki? Któż tak
okrutnie czyha na dobre imię młodych warszawianek??? Czy Inez rozwikła tę
kryminalną zagadkę?
„Pokusa” to, niestety, film bez scenariusza. Większość
działań bohaterów nie ma żadnego uzasadnienia i nie tworzy żadnej spójnej
całości. Helena Englert przed kamerą wydaje się być zdezorientowana i zagubiona,
choć jest śliczna i znakomicie mówi po angielsku – to chyba największy atut
filmu. Stramowski jest porażająco drewniany i nieprzekonujący, tak jak
większość innych aktorów i aktorek pojawiających się w filmie. Sadowska chce
tym filmem wypełnić pewną misję społeczną, robi to jednak potwornie nieudolnie,
a scena, w której pojawia się jako reżyser, należy do jednych z najbardziej
żenujących, a takich w „Pokusie” nie brakuje. Broni się jeszcze dobra muzyka
klubowa, pulsująca w tle, ale poza tym film jest po prostu nie do przyjęcia.
Zastanawiam się, czy młodej aktorce – Helenie Englert – potrzebna była taka
rola w rozwoju jej kariery. Moim zdaniem, nie była to rola dla niej.
W ubiegłym roku najgorszym obejrzanym przeze mnie filmem
była polska produkcja „Jakoś to będzie”. Mam świadomość, że jest dopiero luty,
ale „Pokusa” z pewnością będzie miała szansę powalczyć w tym roku o takie mało
zaszczytne wyróżnienie. Mario, nie idź w tę stronę!
Jeśli zobaczycie w kinie plakat filmu „Pokusa”, po prostu
uciekajcie. W kinach jest już kolejna polska produkcja erotyczna „Heaven in
Hell”, jeśli ma to być powtórka z „Pokusy”, muszę się poważnie zastanowić, czy
obejrzę film z Boczarską.
Moja ocena: 1/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz