środa, 25 stycznia 2023

 

„FABELMANOWIE” (The Fabelmans), USA 2022


Premiera kinowa: 30 grudnia 2022

Ostatnim filmem, który zobaczyłem w kinie w 2022 roku, była piękna, wzruszająca i magiczna wyprawa w przeszłość kina i powrót do dzieciństwa i wczesnej młodości jednego z najwybitniejszych reżyserów amerykańskich, Stevena Spielberga. Jego fabularyzowana biografia, ukazująca młodzieńcze lata i początek fascynacji X muzą to odnoszący obecnie liczne sukcesy (Złoty Glob dla najlepszego filmu roku) obraz „Fabelmanowie”.

Do obejrzenia produkcji przed rozpoczęciem filmu zachęca sam reżyser. W krótkiej przemowie Spielberg podkreśla, że film to hołd oddany jego rodzinie, przede wszystkim jednak gloryfikacja kina jako najważniejszego i najpotężniejszego medium.

Film rozpoczyna się znamienną sceną, w której rodzice głównego bohatera Sammy’ego Fabelmana (alter ego samego Spielberga) – Bert (Paul Dano) – inżynier informatyk i naukowiec oraz Mitzi (naprawdę wspaniała Michelle Williams) – pianistka z artystyczną duszą, zabierają swojego 5-letniego synka po raz pierwszy do kina. Wybór filmu zaskakuje – to najnowsze dzieło największego ówczesnego amerykańskiego reżysera, Johna Forda – western „Człowiek, który zabił Liberty Valance’a”. Od tego momentu rozpoczyna się wielka miłość chłopaka do filmu, który uwiecznia – najpierw na zdjęciach, a potem przy pomocy kamery – wszystkie istotne wydarzenia w życiu rodziny i szkoły. 

W „Fabelmanach” obserwujemy dojrzewanie Sammy’ego, jego pierwszą miłość, trudności z adaptacją na Zachodnim Wybrzeżu, gdzie jest jedynym Żydem w szkole, powolny rozpad rodziny, ale przede wszystkim jego fascynację kinem i oddanie filmowi. Sammy kręci swoje pierwsze sceny, etiudy filmowe, filmy krótkometrażowe, by podjąć ostateczną decyzję i poświęcić swoje życie reżyserii.

 Niezwykle istotnym elementem filmu jest obsada. Rewelacyjnie wypada Gabriel Labelle jako młody Spielberg – świetnie potrafi pokazać rozterki dojrzewania i rodzącą się w nim pasję. W rolach drugoplanowych znakomici są Paul Dano jako ojciec Sammy’ego (chyba niesłusznie pozbawiony nominacji do Oscara) oraz Judd Hirsh jako odwiedzający rodzinę wuj (który nominację otrzymał). Jedną z najlepszych ról w swoim dorobku gra także hollywoodzki komik Seth Rogen jako „przyjaciel rodziny”.  Największą gwiazdą filmu jest jednak Michelle Williams – filmowa matka Sammy’ego – niespełniona zawodowo i życiowo pianistka, piękny kolorowy ptak rozdarty przez miłość do dwóch mężczyzn.  

W filmie znajdujemy wiele nawiązań do historii kina. Sceną-majstersztykiem jest jednak moment spotkania nastoletniego Sammy’ego, którzy marzy o karierze filmowca, z samym Johnem Fordem. W tę rolę wciela się wspaniały David Lynch. Sceny tej nie sposób zapomnieć.

„Fabelmanowie” to piękny film w starym hollywoodzkim stylu. Spielberg zabiera nas w podróż w przeszłość do swojej młodości, by pokazać też urywki z historii kina. Pozostaje tylko czekać, czy film otrzyma Oscara jako najlepszy film roku (tak jak się to stało na ceremonii Złotych Globów), czy też odda palmę pierwszeństwa filmowi „Duchy Inisherin” (recenzja już wkrótce), szalonej produkcji „Wszystko wszędzie naraz”, niemieckiemu „Na Zachodzie bez zmian”, czy głośnemu już filmowi „Tar”. A „Fabelmanów” polecam bardzo, bardzo…

Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz