„FABELMANOWIE” (The Fabelmans), USA 2022
Premiera kinowa: 30 grudnia 2022
Ostatnim filmem, który zobaczyłem w kinie w 2022 roku, była
piękna, wzruszająca i magiczna wyprawa w przeszłość kina i powrót do
dzieciństwa i wczesnej młodości jednego z najwybitniejszych reżyserów
amerykańskich, Stevena Spielberga. Jego fabularyzowana biografia, ukazująca
młodzieńcze lata i początek fascynacji X muzą to odnoszący obecnie liczne
sukcesy (Złoty Glob dla najlepszego filmu roku) obraz „Fabelmanowie”.
Do obejrzenia produkcji przed rozpoczęciem filmu zachęca sam
reżyser. W krótkiej przemowie Spielberg podkreśla, że film to hołd oddany jego
rodzinie, przede wszystkim jednak gloryfikacja kina jako najważniejszego i
najpotężniejszego medium.
Film rozpoczyna się znamienną sceną, w której rodzice
głównego bohatera Sammy’ego Fabelmana (alter ego samego Spielberga) – Bert
(Paul Dano) – inżynier informatyk i naukowiec oraz Mitzi (naprawdę wspaniała Michelle
Williams) – pianistka z artystyczną duszą, zabierają swojego 5-letniego synka
po raz pierwszy do kina. Wybór filmu zaskakuje – to najnowsze dzieło
największego ówczesnego amerykańskiego reżysera, Johna Forda – western
„Człowiek, który zabił Liberty Valance’a”. Od tego momentu rozpoczyna się
wielka miłość chłopaka do filmu, który uwiecznia – najpierw na zdjęciach, a potem
przy pomocy kamery – wszystkie istotne wydarzenia w życiu rodziny i
szkoły.
W „Fabelmanach” obserwujemy dojrzewanie Sammy’ego, jego
pierwszą miłość, trudności z adaptacją na Zachodnim Wybrzeżu, gdzie jest
jedynym Żydem w szkole, powolny rozpad rodziny, ale przede wszystkim jego
fascynację kinem i oddanie filmowi. Sammy kręci swoje pierwsze sceny, etiudy
filmowe, filmy krótkometrażowe, by podjąć ostateczną decyzję i poświęcić swoje
życie reżyserii.
Niezwykle istotnym elementem
filmu jest obsada. Rewelacyjnie wypada Gabriel Labelle jako młody Spielberg –
świetnie potrafi pokazać rozterki dojrzewania i rodzącą się w nim pasję. W
rolach drugoplanowych znakomici są Paul Dano jako ojciec Sammy’ego (chyba
niesłusznie pozbawiony nominacji do Oscara) oraz Judd Hirsh jako odwiedzający
rodzinę wuj (który nominację otrzymał). Jedną z najlepszych ról w swoim dorobku
gra także hollywoodzki komik Seth Rogen jako „przyjaciel rodziny”. Największą gwiazdą filmu jest jednak Michelle
Williams – filmowa matka Sammy’ego – niespełniona zawodowo i życiowo pianistka,
piękny kolorowy ptak rozdarty przez miłość do dwóch mężczyzn.
W filmie znajdujemy wiele nawiązań do historii kina.
Sceną-majstersztykiem jest jednak moment spotkania nastoletniego Sammy’ego,
którzy marzy o karierze filmowca, z samym Johnem Fordem. W tę rolę wciela się wspaniały
David Lynch. Sceny tej nie sposób zapomnieć.
„Fabelmanowie” to piękny film w starym hollywoodzkim stylu.
Spielberg zabiera nas w podróż w przeszłość do swojej młodości, by pokazać też
urywki z historii kina. Pozostaje tylko czekać, czy film otrzyma Oscara jako
najlepszy film roku (tak jak się to stało na ceremonii Złotych Globów), czy też
odda palmę pierwszeństwa filmowi „Duchy Inisherin” (recenzja już wkrótce),
szalonej produkcji „Wszystko wszędzie naraz”, niemieckiemu „Na Zachodzie bez
zmian”, czy głośnemu już filmowi „Tar”. A „Fabelmanów” polecam bardzo, bardzo…
Moja ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz