40-LECIE URSZULI – RELACJA
Z KONCERTU W GDAŃSKU
Nie jest wielką tajemnicą, że Urszula jest od mojego
wczesnego dzieciństwa moją ulubioną polską wokalistką i wielką słabością.
Debiutancki album Urszuli był pierwszą kasetą w mojej kolekcji, dla Urszuli
zacząłem słuchać Listy Przebojów Programu Trzeciego. Minęło 40 lat, a ogromna
fascynacja i sentyment pozostały, dlatego z ogromną radością przyjąłem
imieninowy prezent od mojej przyjaciółki Marii na jubileuszowy koncert artystki
w Starym Maneżu w Gdańsku, który odbył się 26 listopada. Był to czwarty koncert
Urszuli w moim życiu, wydaje mi się, że najlepszy.
Intencją koncertu było prześledzenie kariery Urszuli, ale nie
był to klasyczny występ z cyklu Greatest Hits and More. Urszula postawiła przed
sobą ambitny cel pokazania 40 lat swojej artystycznej działalności poprzez
pokazanie najważniejszych nagrań, które napisali dla niej najistotniejsi w jej
życiu kompozytorzy, Nic zatem dziwnego, że występ rozpoczął ciekawie
zaaranżowany utwór „Luz blues w niebie same dziury”, napisany dla Urszuli przez
Romualda Lipkę z okresu jej fantastycznej współpracy z Budką Suflera – okresu,
który rozpoczął karierę artystki i pozwolił jej zostać na scenie przez
niewiarygodne 40 lat. Nie mogło zabraknąć przebojów z ostrzejszą rockową nutą,
które dla Urszuli napisał jej nieżyjący już mąż Stanisław Zybowski „Na sen”,
czy „Anioł wie”. Bardzo ciekawym fragmentem koncertu okazało się przypomnienie
wielkiego przeboju z komedii „Och, Karol”, który skomponował i zaśpiewał wraz z
Urszulą Seweryn Krajewski – „Baw mnie”. W Gdańsku w wykonaniu piosenki
brawurowo towarzyszył Urszuli jeden z młodych fanów (którym, niestety, nie
byłem ja).
Urszula często podkreśla hasło „Siła kobiet” i wierzy we
współpracę między artystkami. Dlatego podkreśliła, że piosenki często piszą dla
niej młode wokalistki. Na jubileuszowy koncert piosenkarka wybrała napisaną dla
niej przez Anię Dąbrowską piosenkę-walczyk „Zaczaruj” oraz przebój „Ten stan”,
autorstwa najpopularniejszej chyba obecnie polskiej wokalistki młodego
pokolenia – Sanah.
Nie zabrakło największych przebojów Urszuli – były zatem „Dmuchawce,
latawce…”, był „Malinowy król”, był „Konik na biegunach”. Emocje wzrastały przy
każdym nagraniu. Artystka znakomicie prezentowała się na scenie w czarnej
kreacji i nie kryła wzruszenia, że jej piosenki są tak ciepło i serdecznie
przyjmowane przez wierną widownię.
Urszula po raz kolejny dowiodła, że jest w znakomitej formie
i pracuje z najlepszymi – jej koncertowi muzycy byli prawdziwymi wirtuozami
swoich instrumentów. Piosenkarka absolutnie nie straciła scenicznego entuzjazmu
i energii, śpiewała świetnie i miała znakomity kontakt z publicznością –
potrafiła nas, słuchaczy, rozbawić, wzruszyć, oczarować.
Po koncercie udało mi się przez chwilę porozmawiać z
artystką, podziękować za koncert i zdobyć autograf w wydanej z okazji 40-lecia
kariery biografii.
Mario i Ryszardzie, dziękuję Wam za ten magiczny wieczór
pełen wspomnień. A Urszula – no cóż, Long Live the Queen!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz