niedziela, 15 maja 2022

 

„NAJGORSZY CZŁOWIEK NA ŚWIECIE” (Verdens verste menneske), Norwegia 2021

Premiera kinowa: 11 marca 2022


Tegorocznym norweskim kandydatem do Oscara i jednym z najważniejszych nieanglojęzycznych filmów sezonu stał się bardzo współczesny i prawdziwy obraz „Najgorszy człowiek na świecie” w reżyserii Joachima Triera.

Główną bohaterką jest bardzo zdolna, inteligentna i błyskotliwa Julie (fantastyczna i zapadająca w pamięć kreacja  Renate Reinsve). Poznajemy ją jako skupioną na edukacji nastolatkę. Julie jest równie utalentowana, co niezdecydowana, przez cały czas poszukuje. Zaczyna studiować medycynę, ale szybko porzuca ten prestiżowy kierunek na rzecz psychologii, by wreszcie zająć się fotografiką. Równie często jak plany edukacyjne i życiowe, zmienia swoich partnerów. Czas biegnie szybko i Julie jako trzydziestolatka znajduje pracę jako sprzedawczyni w bibliotece. Udaje jej się natomiast ustabilizować życie uczuciowe – poznaje dużo starszego Aksela, znanego twórcę komiksów, i rozpoczyna z nim wspólne życie.

Julie nie jest jednak zdolna do stabilizacji: nadal poszukuje. Zaczyna pisywać odważne artykuły, które zdobywają uznanie w sieci, porzuca także Aksela dla młodszego pracownika kawiarni, Eivinda. Czy to już koniec życiowych perturbacji bohaterki? Czy Julie potrafi oddać się życiu uporządkowanemu i zaplanowanemu?

„Najgorszy człowiek na świecie” to ciekawy obraz współczesnego społeczeństwa, a głównie współczesnej kobiety – wyzwolonej, samoświadomej, potrafiącej kierować swoim życiem, uczuciami, przeżyciami, kobiety silnej, poszukującej. Okazuje się jednak, że samodzielność Julii nie daje jej pełni szczęścia i spełnienia. Kobieta poszukuje właściwego partnera, z którym chciałaby się związać. W tle świata wewnętrznego bohaterki znajduje się dramat z dzieciństwa – porzucenie rodziny przez ojca i niespełnione relacje ojciec-córka pozostawiają drzazgę w życiu Julii, która w wielu sytuacjach dorosłego życia przypomina o sobie.

Julie jest tyleż fascynująca, co irytująca. Z jednej strony możemy podziwiać ją za jej poszukiwania, odwagę, gotowość na zmiany, samodzielność myślenia i decyzji, samoświadomość z drugiej jednak strony kobieta budzi we mnie głęboką irytację. Dlatego, że nie potrafi niczego dokończyć, nie dostrzega licznych pozytywów w swoim życiu, jest niezwykle impulsywna i działa szybko dzięki emocjom. Najbardziej drażni mnie fakt, że Julie zbyt późno zdaje sobie sprawę, że nie wszystko, co szybko porzuca, jest złe. Taką refleksję, niestety, jedynie chwilową, przynosi jej spotkanie z Akselem po rozstaniu. Na pewne powroty jest już za późno. Dość znamienna jest ostatnia scena filmu. Widzimy, że Julie realizuje się zawodowo, ale czy jest szczęśliwa? Czy szereg decyzji, które podjęła, rzeczywiście doprowadza ją do miejsca, w którym chciała się znaleźć? Julie przypomina mi nieco Barbarę Niechcic z „Nocy i dni” – to dość odważne porównanie, ale obie kobiety łączy brak umiejętności dostrzegania piękna w życiu i w ludziach, którzy je otaczają, a zwłaszcza wśród tych, którzy je kochają.

Film Triera to obraz ciekawy, w zręczny sposób ukazujący prawdę o pokoleniu urodzonym pod koniec ubiegłego wieku i stawiający interesujące tezy i pytania. I  duży plus za bardzo udaną ścieżkę dźwiękową. Polecam.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz