MÓJ NAJWAŻNIEJSZY POLSKI ARTYSTA
Dziś kolejny wyjątkowy wpis na Popkulturalnym Maniaku – wpis
nr 250. Staram się, żeby te okrągłe posty były szczególne. Dlatego post nr 50
opowiadał o książce mojego dzieciństwa – skandynawskiej serii o Muminkach
autorstwa Tove Jansson, post 100 – był pierwszym video postem (mam nadzieję, że
uda mi się do nich wkrótce wrócić), post 150 przedstawiał najważniejszy film
mojego życia, zaś nr 200 mówił o najważniejszej dla mnie książce. Pora na
jubileuszowy post 250, w którym przedstawię mojego najważniejszego polskiego
artystę (a właściwie artystkę) wszech czasów.
Z pewnością wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą o mojej
totalnej fascynacji Madonną i jej twórczością. To zdecydowanie najważniejsza
dla mnie Artystka zagraniczna. A kto ma taką pozycję w moim sercu na krajowym
rynku muzycznym? Muzyka polska od zawsze była dla mnie bardzo istotna i bardzo
często słucham polskich nagrań. Uwielbiam wielu wykonawców – Maanam z
rewelacyjną Korą, zespół Republika i Grzegorza Ciechowskiego. Kocham Hey i
Kaśkę Nosowską, ale także Edytę Bartosiewicz i Małgorzatę Ostrowską, ale tą
pierwszą i najważniejszą polską muzyczną miłością jest dla mnie… URSZULA.
Urszula obchodzi w tym roku 40-lecie twojej muzycznej
kariery i dopiero niedawno uświadomiłem sobie, że dokładnie tak samo jest w
przypadku Madonny – obie debiutowały w 1982 roku i obie do dziś kontynuują
karierę i mają tysiące fanów. Obie artystki są mistrzyniami reinwencji,
potrafią zaskakiwać wielbicieli zmianami stylistyki artystycznej i mają
prawdziwych die-hard fanów.
I tak jak Madonna, Urszula nie urzekła mnie od pierwszych
dźwięków jej debiutanckiego utworu. Nagranie „Fatamorgana” ze słynnym „Pij
mleko” wydawało mi się idiotyczne, ale „Luz blues w niebie same dziury” jako
ośmiolatek uznałem za prawdziwy dramat – beznadziejny tytuł i tekst, a
agresywny image wokalistki z przymrużonymi oczami i jej (jak wtedy myślałem)
pseudonim nie przypadły mi w ogóle do gustu.
Wielkim przełomem stało się nagranie „Dmuchawce latawce
wiatr” z 1983 roku. Miałem prawie 10 lat, kiedy je usłyszałem, i do dziś
uważam, że to jedna z najpiękniejszych polskich kompozycji wszech czasów. Gdyby
powstało nie w Lublinie, ale w innym mieście na „L”, choćby Los Angeles, czy
Londynie, uczyniłoby z jej twórcy - Romualda Lipki - multimilionera. Urszula
pokazała tu nieco inną artystyczną stronę – bardziej subtelną, wrażliwą i
delikatną. Byłem zachwycony piosenką, teledyskiem, a przede wszystkim …
Urszulą. To dzięki „Dmuchawcom…” zacząłem słuchać Listy Przebojów Trójki, to
dzięki Urszuli zacząłem się tak intensywnie interesować muzyką, statystykami
muzycznymi, stałem się kolekcjonerem, bo debiutancka kaseta Urszuli była
pierwszą w moich niekończących się dziś zbiorach różnych nośników muzycznych.
Urszula to dla mnie mnóstwo wspomnień, nostalgii i ta świadomość, że od Niej
się wszystko zaczęło. I dlatego pozycja Urszuli w moich rankingach jest tak
wysoka.
Bardzo podobały mi się trzy pierwsze albumy Urszuli.
Pochodzi z nich tak wiele przebojów – „Dmuchawce”, „Totalna hipnoza”, „Malinowy
król”, „Wielki odlot”, „Szał sezonowej mody” (pamiętam, że moja Siostra myślała,
że nagranie nazywa się „Szanse do nowej mody”). Byłem zachwycony piosenką „Baw
mnie:, nagraną z Sewerynem Krajewskim do komedii „Och, Karol”, w której Urszula
zagrała (wizyta w kinie i projekcja filmu były dla mnie wielkim wydarzeniem).
Nieco mniej podobała mi się płyta czwarta i współpraca Artystki z grupą Jumbo.
Potem Urszula zniknęła, wyjechała do USA, ale w latach 90-tych powróciła w
wielkim stylu, ostrzejsza, bardziej rockowa. Pokochałem płytę „Biała droga” z
przebojami „Na sen” i „Niebo dla ciecie”. Urszula znowu była na szczycie.
Kariera Urszuli to pasmo sukcesów i drobnych potknięć i
porażek, niektóre albumy i nagrania są lepsze, inne nieco słabsze, ale
najnowsze dzieło Artystki – album „Teraz ja” jest naprawdę bardzo udane, a
nagranie „Zaczaruj” przywołuje wspomnienia z lat 80-tych.
Dotychczas udało mi się być jedynie na dwóch koncertach
Urszuli. Po ostatnim, przedpandemicznym, udało mi się chwilę porozmawiać z
Wokalistką, zrobić fotkę, z której jestem niezwykle dumny i zdobyć autografy na
czterech pierwszych albumach. Urszula jest przemiłą, otwartą i niezwykle
sympatyczną osobą, ma świetny kontakt z fanami, ma fantastyczny styl i
zaskoczyło mnie, że jest taka filigranowa. Jeśli dopisze mi odrobina szczęścia,
zobaczę Gwiazdę po raz trzeci już w tym tygodniu. Obecnie czytam właśnie
opublikowaną z okazji jubileuszu 40-lecia biografię Artystki. Jest niezwykle
wciągająca i już wkrótce podzielę się na blogu moimi wrażeniami po lekturze.
Korci mnie stworzenie rankingu TOP 100 moich wszystkich
ulubionych polskich artystów, choć to nieco karkołomne zadanie. Jak zestawić
takie osobowości jak Czesław Niemen i Grzegorz Turnau, czy Ewa Demarczyk i
Agnieszka Chylińska? Wiem jedno: Urszula ma zapewnioną szczytową lokatę w tym
zestawieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz