„Polański, Horovitz. Hometown”, Polska 2021
Polska premiera: 20 sierpnia 2021 roku
„Polański, Horovitz. Homeland” to doskonały dokument w reżyserii
Mateusza Kudły i Anny Kokoszki-Romer. To obraz pięknej, wieloletniej przyjaźni
dwóch wybitnych Polaków – Romana Polańskiego (jednego z najważniejszych
reżyserów w historii polskiej (i nie tylko) kinematografii) oraz Ryszarda
Horovitza (światowej sławy artysty-fotografika). To także hołd oddany ich
rodzinnemu miastu - Krakowowi. Obaj twórcy spędzili dzieciństwo w Krakowie, tu
rozpoczął się dla nich koszmar II wojny światowej, tu ukończyli Państwowe
Liceum Sztuk Plastycznych i tu rozpoczęła się ich głęboka przyjaźń.
Polański (dziś już osiemdziesięcioośmiolatek) i Horovitz
(osiemdziesięciodwulatek) spotykają się w Krakowie po raz pierwszy od czasu
wczesnej młodości, choć potem spotykali się w różnych miejscach na całym
świecie, między innymi w Nowym Jorku i Paryżu. Panowie odbywają sentymentalny
spacer po współczesnym Krakowie, pełen retrospekcji i wspomnień, także tych
najboleśniejszych. W czasie wojny obaj trafili do krakowskiego getta, skąd
młodemu Polańskiemu udało się uciec – przyszły reżyser został ocalony dzięki
wsparciu mieszkającej w podkrakowskiej wsi Wysoka rodziny Jana i Stefanii
Buchałów. Dokument pokazuje moment nadania potomkom Państwa Buchałów tytułu
Sprawiedliwych wśród narodów świata.
Horovitzowi także udało się przetrwać piekło wojny, ale jako
pięciolatek trafił do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Był najmłodszym
dzieckiem uratowanym z obozu przez niemieckiego przedsiębiorcę Oscara Schindlera.
Powrót do Krakowa i wizyta w byłym domu rodzinnym są dla fotografik szczególnie
bolesne.
W filmie nie brakuje także elementów humoru, kiedy dwaj
bohaterowie wspominają zabawne chwile lub spierają się, który z nich lepiej
zapamiętał fakty z przeszłości. Są bardzo ludzcy, naturalni, normalni, nie ma
tu patosu lub blichtru gwiazdorstwa, jest podróż do miasta dzieciństwa i
wspomnienia – te piękne i pogodne oraz te przykre i tragiczne.
Film ogląda się z ogromnym zainteresowaniem i wzruszeniem.
Ja sam dowiedziałem się bardzo dużo na temat Ryszarda Horovitza, dotychczas
wiedziałem jedynie o jego karierze jako autora zdjęć. Sylwetki twórców
przedstawione są w nieco innej formule niż są zwykle prezentowane w filmach
dokumentalnych – nie ma tu typowej biografii, chronologii, wywiadu-rzeki, to
bardziej opowieść o przeszłości i przyjaźni, wspomnienia, także te bardzo
intymne.
Cieszę się, że miałem szansę obejrzeć ten z pewnością ważny
dokument. Każdy widz powinien odnaleźć w filmie coś wartościowego.
Moja ocena: 8,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz