ROK BEZ LISTY TRÓJKI
Dziś mija dokładnie rok, odkąd zniszczona została Lista
Przebojów Trójki, moja przez ponad 35 lat ulubiona audycja radiowa, lista,
dzięki której jestem, kim jestem i słucham takiej, a nie innej muzyki, program,
na którym się po prostu muzycznie wychowałem, tak jak tysiące Polaków –
starszych i młodszych ode mnie.
Wściekłość, niedowierzanie, szok, smutek, przygnębienie – takie uczucia
towarzyszyły fanom Listy i wielbicielom Pana Marka Niedźwieckiego dokładnie rok
temu, 15 maja 2020 roku. A potem było jeszcze gorzej, rozpoczął się festiwal
oskarżeń, pomówień, konfabulacji. I naprawdę w piątkowe wieczory my – Trójkowe sieroty
– nie mieliśmy się gdzie podziać. Nie jest tak łatwo z dnia na dzień zapomnieć
o tym, czym pasjonowało się przez większość życia, odejść od radia, przestać
głosować, przestać śledzić cotygodniowe notowania. Nie jest łatwo udawać, że
przecież nic wielkiego się nie stało. Było bardzo ciężko.
Ten rok zmienił bardzo wiele. Przede wszystkim powstały dwie
fantastyczne i – moim zdaniem – wzajemnie znakomicie się uzupełniające rozgłośnie
internetowe – Radio 357 i Radio Nowy Świat, które pozwoliły nam znów obcować z
naszymi ulubionymi Redaktorami, znów poczuć to, co czuliśmy przez tak wiele
lat, słuchając Trójki i Listy Przebojów. W piątkowy wieczór znów możemy
wyczekiwać Listy na kartki – i naprawdę czułem się wzruszony, kiedy znów – po tych
wszystkich latach głosowania elektronicznego – wysłałem pocztówkę z Płocka ze
swoimi głosami. Jest inaczej, do głosu doszło nieco młodsze pokolenie, ale w
obu radiostacjach każdy odnajdzie dla siebie coś istotnego, coś wartościowego,
coś za czym tęsknił po „odejściu” Trójki.
Teraz praktycznie w każdym tygodniu media obiegają informacje
o kolejnych zmianach na kierowniczych stanowiskach w Trójce i tzw. Polskim
Radiu. Z tygodnia na tydzień maleje słuchalność Programu Trzeciego, dawniej
jednej z najważniejszych i najpopularniejszych stacji w naszym kraju,
unikalnego w skali świata zjawiska medialnego i radiostacji, której zazdrościły
nam inne nacje, nawet Anglicy i Francuzi. Szkoda. Bardzo szkoda. Niezwykle
przykro, że nie dane nam było posłuchać notowania 2000 i że jeśli to wszystko
musiało się skończyć, to nie skończyło się w bardziej kulturalny, cywilizowany
sposób, jak przystało w XXI wieku.
Na szczęście pozostały wspaniałe wspomnienia, których nikt
nam nie zabierze (nawet pani prezes K.), fantastyczne przyjaźnie, które
zawiązały się między fanami, grupy i fora w mediach społecznościowych. Pozostała
też muzyka tych wszystkich lat – i to jest najważniejsze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz