niedziela, 29 listopada 2020

 

ANDREW RIDGELEY „George and me”, Penguin Books 2019



Właśnie ukazał się w Polsce przekład wspomnień Andrew Ridgeleya o jego przyjaźni z George’m Michaelem i krótkiej, ale niezwykłej karierze duetu Wham! Dla fanów muzyki pop lat 80-tych i wielbicieli talentu George’a Michaela to pozycja wręcz obowiązkowa. Dla przypomnienia – w latach 1982-1986 dwaj młodzi chłopcy z przedmieść Londynu – Andrew Ridgeley i Georgios Panajiotu stworzyli duet Wham!, któremu na koncertach i w teledyskach towarzyszyła dwójka tancerek i chórzystek Pepsi and Shirlie. Chłopakom udało się zdobyć niezwykłą wręcz popularność dwoma albumami „Fantastic” i „Make it Big” oraz wieloma chwytliwymi przebojami, takimi jak „Club Tropicana”, „Wake me up before you go go”, „I’m your man”, „The Edge of heaven”, czy niezapomniany świąteczny evergreen „Last Christmas”…

Książka w prosty i bezpretensjonalny sposób ukazuje trudne początki Andrew i George’a w showbiznesie. Wszystko rozpoczyna się od pożegnalnego koncertu Wham! na stadionie Wembley w 1986 roku tuż przed rozpoczęciem przez George’a kariery solowej, by następnie retrospektywnie cofnąć się do dzieciństwa chłopaków, wielkiej przyjaźni, którą udało im się zawiązać, aż po niełatwy początek kariery. Najciekawsze fragmenty dotyczą, moim zdaniem, występów Wham! w programach typu Top of The Pops, kręcenia video clipów i spotkań z największymi postaciami w świecie muzyki, choćby Eltonem Johnem i Stevie’m Wonderem.

Andrew w bezkompromisowy sposób przyznaje, że George musiał rozpocząć karierę solową, bo przerastał go wszystkim – osobowością, talentem wokalnym, umiejętnością komponowania oraz zdolnością do pisania tekstów piosenek. Podkreśla jednak, że wiele nagrań duetu oraz pierwsze solowe nagranie George’a „Careless Whisper” powstało w twórczym tandemie. Wielokrotnie wychwala też przymioty George’a jako człowieka i przyjaciela, a ich przyjaźń przetrwała do końca przedwcześnie zakończonego życia George’a. Książka ukazuje też niezwykle ciekawy i absorbujący obraz Michaela jako człowieka nieśmiałego, dążącego do niesamowitej perfekcji twórcy, niszczonego wręcz przez niewiarę we własne możliwości, talent i słusznie zdobytą popularność. Niezwykłym walorem są także znakomite, często publikowane po raz pierwszy fotografie.

A teraz odrobina prywaty. Kiedy zdobyłem i przeczytałem tę książkę, doszedłem do nieskromnego wniosku, że jestem wprost stworzony do jej przetłumaczenia – wiem wiele o latach 80-tych, a opisywany we wspomnieniach Andrew brytyjski przemysł muzyczny i listy przebojów to moja pasja. Dużo wiem na temat losów Wham! i George’a, byłem na jego dwóch koncertach. Ta książka miała być moją odskocznią od nauczania języka na rzecz spełnienia wielkiego marzenia – przekładu. Niestety, kiedy kończyłem tłumaczenie, na początku września, znalazłem informację, że książka jest już w zapowiedziach. Zdruzgotany, nie spałem prawie całą noc. Ułożony w głowie list do wydawcy nigdy nie został napisany i wysłany. No cóż, ktoś okazał się szybszy i skuteczniejszy.

Nie poddaję się i już sięgnąłem po inną biografię do przekładu. A Was bardzo namawiam do lektury wspomnień „George i ja” Andrew Ridgeley’a. To sentymentalny powrót do wczesnych lat 80-tych i wiele wzruszających opisów kariery tych dwóch chłopaków, którzy zmienili oblicze brytyjskiej i światowej muzyki pop.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz