piątek, 20 października 2023

 

PO KONCERCIE MATYLDY / ŁUKASIEWICZA – RECENZJA 

W styczniu wydarzyła się ważna dla mnie muzycznie rzecz – usłyszałem nagranie „Matka” duetu Matylda/Łukasiewicz. Z pozoru proste, lecz intrygujące, niepokojące, z tekstem wbijającym w fotel, zapadającym w pamięć swoistym rozrachunkiem z życiem, w którym każdy odnajdzie odrobinę siebie. Rok dobiega końca, a ja nie odnalazłem wśród tegorocznych propozycji lepszego polskiego nagrania.

Wczoraj miałem okazję usłyszeć tę wyjątkową piosenkę na żywo. I to w dwóch wersjach – klasycznej – radiowej i akustycznej, a koncert duetu Matylda/Łukasiewicz okazał się eksplozją wzruszeń, niezwykłych emocji, pozytywnych doznań i ogromu przekazywanej ze sceny dobrej energii. Matylda Damięcka to popularna aktorka, posiadaczka naprawdę niezłego głosu, prawdziwy wrażliwiec i kobieta wielu talentów. Radek Łukasiewicz to muzyk z ogromnym doświadczeniem – współtwórca zespołów Pustki, Polskie Znaki i Bisz/Radex, multiinstrumentalista, autor tekstów, introwertyk. Jakość, którą ta para stworzyła, jest zjawiskiem wyjątkowym na naszym rynku muzycznym, a wczorajszy koncert był tego najlepszym dowodem.

Jak przyznali sami artyści, pójście na koncert Matyldy/Łukasiewicza jest trochę jak kupowanie kota w worku: z radia i z Internetu znamy zaledwie kilka utworów, reszta to absolutne nowości. Nie przeszkadzało to naszej dwójce (z towarzyszeniem przesympatycznego Kajetana Pietrzaka na perkusji) pokazać czegoś wyjątkowego, niepowtarzalnego, niesamowitego. Zespół przedstawił znane już kompozycje: „Nudny rok”, „Zamknąć”, doskonałą wersję „Nie stało się nic” z repertuaru Roberta Gawlińskiego, najnowszy singiel „Czuły barbarzyńca”, dwie cudowne wersje sztandarowego przeboju „Matka” oraz wiele innych kompozycji, które na pewno znajdą się na płycie zespołu. Moją szczególną uwagę zwróciło lekko transowe nagranie z tekstem „Mam kastet w ustach” w refrenie – to będzie przebój!

Matylda była zjawiskowa – w ciemnym T-shircie, bejsbolówce i tiulowej mini-spódniczce, z nogami do nieba wyglądała jak top modelka. Urodziła się, by być na scenie, znakomicie poruszała się w rytm wykonywanych kompozycji, olśniewała bardzo dobrymi wokalizami i ogólną formą artystyczną. Zaskoczyła mnie siłą swego głosu, fantastycznym kontaktem z publicznością, ogromną emocjonalnością, muzykalnością i arcyinteligentnym poczuciem humoru. W przerwach między utworami opowiadała o procesie twórczym, historii zespołu, współczesnej Polsce, niedawnych wyborach. Była znakomita, dowcipna, jedyna w swoim rodzaju – świetna we wzruszających balladach, agresywna w szybszych, dansowych kompozycjach, wokalnie radziła sobie fantastycznie – prawdziwy wulkan energii i emocji. Radek – całkowite przeciwieństwo wokalistki z zespołu – ciepło opowiadał o współpracy z Matyldą, o odkrywaniu siebie na nowo w kolejnym projekcie muzycznym, o swoich koncertowych doświadczeniach.

Muzycy byli wyraźnie wzruszeni ciepłym przyjęciem – a był to - jak podkreślali – ich dopiero siedemnasty wspólny koncert. Wszyscy wychodzili z sali koncertowej w ekstatycznym optymizmie, pełni nowej dobrej energii. Uczestnictwo w tym przedstawieniu uważam za przywilej i cieszę się niezwykle, że dane mi było zobaczyć Matyldę/Łukasiewicza na żywo. Nie mam wątpliwości, że pojawienie się duetu to najlepsze, co nam się muzycznie przytrafiło w naszym kraju w tym roku. Pozostaje czekać na premierę albumu, a ta zapowiadana jest na 10 stycznia (dlaczego dopiero po Świętach???). Koncert skończył się 24 godziny temu, a ja już tęsknię za Matyldą i Radkiem i słucham ich sobie „z mojego małego radioodbiornika”. Matylda/Łukasiewicz to naprawdę wielkie muzyczne wydarzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz