OJCIEC („The Father”), Wielka Brytania 2020
Polska premiera: 21 maja 2021Wreszcie udało mi się powrócić do kina, a swoją przygodę z
przybytkiem dziesiątej muzy wznowiłem w bardzo dobrym stylu – wraz z brytyjską
produkcją „Ojciec”, jednym z najważniejszych filmów ubiegłego sezonu filmowego.
Na początek kilka wrażeń z powrotu do kina – nic nie zastąpi wielkiego ekranu i
atmosfery sali kinowej – bardzo się cieszę, że mogłem tej magii ponownie
doświadczyć, choć na wielki powrót wybrałem film niełatwy, przykry,
niepokojący, ale z pewnością ważny.
Twórcą filmu jest francuski dramaturg, scenarzysta i reżyser
Florian Zeller. Scenariusz obrazu powstał na podstawie jego własnej sztuki i
właśnie w nieco teatralnej konwencji „Ojciec” został nakręcony. Tytułowym
bohaterem filmu jest starzejący się mężczyzna, Anthony (fenomenalny – jak
zawsze – Anthony Hopkins).
Film to poruszająca podróż w głąb psychiki starszego
człowieka, u którego postępują procesy demencyjne – to niezwykle udane
przedstawienie niemocy umysłowej mężczyzny, który pragnie pozostać samodzielny,
chce prowadzić normalne życie, ale wiek i choroba uniemożliwiają mu to. W
filmie rzeczywistość miesza się z wytworami umysłu starego człowieka – przez
chwilę przestajemy być świadomi, co jest prawdą, kto jest rzeczywiście córką
Anthony’ego (w tej roli fantastyczna Olivia Colman, która w każdej swojej
odsłonie ukazuje nową twarz i pokłady
niezwykłego talentu), co się stało z drugą córką, kim są tajemnicze postaci,
które przewijają się przez pokój Anthony’ego.
„Ojciec” to film bardzo spokojny, kameralny, nakręcony
właściwie jedynie we wnętrzach, a jednocześnie niezwykle emocjonalny, nie
pozostawiający odbiorcy bez refleksji, nie dający wewnętrznego spokoju. Anthony
Hopkins (słusznie nagrodzony za tę rolę Oscarem) tworzy kolejną wielką kreację
w swoim repertuarze, obraz człowieka zagubionego, miotanego różnymi emocjami,
nie potrafiącego odróżnić faktów od urojeń. Z potulnego jowialnego staruszka
potrafi w ciągu sekundy przeistoczyć się w okrutnego, złośliwego, podłego
starca, z którym nie chcą współpracować żadne opiekunki. Film w ciekawy sposób
ukazuje też emocje Anne, córki Anthony’ego, która walczy z poczuciem obowiązku
zapewnienia opieki swojemu rodzicowi w obliczu nadziei na ułożenie sobie życia
z dala od Londynu.
„Ojciec” to propozycja ciekawa, oryginalna, inna od znanych
filmów dotyczących problemu starzenia się (choćby od goszczącego niedawno na
ekranach filmu „Jeszcze jest czas” Viggo Mortensena). To swoisty spektakl z
dwiema głównymi rolami – Hopkins i Colman – wybitnymi i niezapomnianymi oraz
szeregiem epizodycznych ról drugoplanowych. Z pewnością wart uwagi. Polecam.
Moja ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz