poniedziałek, 17 maja 2021

 

BRIT AWARDS 2021



W ubiegłym tygodniu w Londynie odbyła się pół-realna pół-wirtualna ceremonia wręczenia nagród brytyjskiego przemysłu fonograficznego, znanych jako Brit Awards. Bardzo sobie te nagrody cenię, nie ma tam aż tak wielu kategorii, jak w przypadku Grammy Awards, i mam wrażenie, że zwłaszcza ostatnimi laty Brit Awards są bardziej otwarte na nowości i niezależne od wpływów najważniejszych graczy w brytyjskim przemyśle rozrywkowym.

Największą zwyciężczynią wieczoru stała się Dua Lipa, nagrodzona jako Najlepsza Brytyjska Wokalistka (pokonała tu Jessie Ware, Arlo Parks, Celeste i Lianne La Havas) oraz wyróżniona w bardzo prestiżowej kategorii Brytyjski Album Roku (na tym polu wygrała z trzema kobietami - Jessie Ware, Arlo Parks, Celeste – oraz brytyjskim raperem o pseudonimie J. Hus). Nieco mi żal, że nagrody nie dostała Jessie Ware – jej album „What’s Your Pleasure?” jest cudowny, ale był to jednak zdecydowanie rok Dua Lipy i jej przebojowego albumu „Future Nostalgia”. Jej świetny występ podczas ceremonii ma już miliony odsłon na youtube’ie.

Nominowany za Album Roku raper J. Hus musiał zadowolić się statuetką dla Najlepszego Brytyjskiego Wokalisty, pokonując czterech innych brytyjskich muzyków, a byli to: AJ Tracey, Headie One, Joel Corry i Yungblud. Dużym zaskoczeniem było pominięcie w tej kategorii byłego członka zespołu One Direction, Harry’ego Stylesa, dla którego był to fenomenalny rok. Harry musiał się zadowolić nagrodą za Brytyjski Singiel Roku „Watermelon Sugar”.

Za Najlepszy Brytyjski Zespól uznano Little Mix (i tu bardzo się z nagrodą nie zgadzam, zespół Little Mix nie zdołał mnie do siebie przekonać, a jego repertuar uważam za pozbawiony uroku i wtórny). Chyba wszystkie pozostałe nominowane grupy – The 1975, Bicep, Biffy Clyro, Young T & Bugsey  - bardziej zasłużyły na tę nagrodę. Nagroda dla Najbardziej Przełomowego Artysty powędrowała do Arlo Parks (inni nominowani to Bicep, Celeste, Joel Corry i Young T & Bugsey). Ostatnią nagrodą dla brytyjskiego twórcy było wyróżnienie dla Wschodzącej Gwiazdy, a otrzymała je Griff.

W kategoriach międzynarodowych triumfował całkowicie pominięty przy tegorocznych Grammies The Weeknd – nagrodę dla zwycięzcy w kategorii Najlepszy Zagraniczny Wokalista ogłosiła sama Michelle Obama. Kanadyjczyk rywalizował z następującymi artystami: Bruce Springsteen (który też miał świetny rok, a na nagrodę Brit czeka od 1986 roku), Burna Boy, Childish Gambino i Tame Impala, czyli naprawdę intrygującym towarzystwem. Wśród International Female Solo Artist triumfowała Billie Eilish, pozostawiając w tyle Arianę Grande, Cardi B, Miley Cyrus oraz, ku zaskoczeniu wielu, samą Taylor Swift. Taylor odebrała nagrodę dla Globalnej Ikony Muzycznej, przy całej mojej ubiegłorocznej sympatii dla Swift uważam, że mogła jeszcze na tak prestiżowe wyróżnienie poczekać. Najlepszym Zagranicznym Zespołem zostały siostry HAIM, wygrywając z koreańskim BTS, Fontaines D.C, Foo Fighters oraz Run the Jewel.

Show został okraszony licznymi występami. Na scenie pojawili się, między innymi, Coldplay, prezentując najnowszy singiel „Higher Power”, wspomniana już Dua Lipa w wiązance największych przebojów, The Weeknd , Pink  w duecie z Rag’n’Bone Manem oraz nieoczekiwany duet Elton John i Years and Years w brawurowym i fenomenalnym wykonaniu „It’s a Sin”, pamiętnego hitu zespołu Pet Shop Boys z 1987 roku.

Tegoroczną edycję należy uznać za udaną, wśród nominowanych i nagrodzonych znalazło się wielu wybitnych artystów, towarzyszące ceremonii występy mimo reżimu sanitarnego były bardzo dobre. Pozostaje nam czekać na przyszłoroczną edycję, miejmy nadzieję, jeszcze ciekawszą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz