„Na rauszu” (Druk), Dania 2020
Polska premiera: 13 marca 2021
W piątek – 12 lutego – ponownie otworzyły się kina. Nie
zaskoczę nikogo mówiąc, że z ogromną radością pobiegłem na jeden z seansów tego
dnia. Jako pierwszy zobaczyłem genialny projekt „Zabij to i wyjedź z tego
miasta”, ale dziś chcę napisać słów kilka o znakomitym duńskim obrazie „Na
rauszu, w reżyserii Thomasa Vinterberga, wybitnego twórcy, znanego choćby z
głośnego „Festen”, „Polowania”, czy adaptacji prozy Thomasa Hardy’ego „Z dala
od zgiełku”. Film otrzymał już Europejską Nagrodę Filmową za Najlepszy film roku,
nominację do Złotego Globu w kategorii Najlepszy film zagraniczny, a nominacja
do Oscara wydaje się oczywistością.
Bohaterem filmu jest Martin (w tej roli wybitny –
powściągliwy, ale przy tym niezwykle emocjonalny Mads Mikkelsen), nauczyciel
historii w liceum, wyraźnie odczuwający skutki wieku średniego, z lekka
znudzony pracą, rodziną, życiem. Potrzebuje impulsu, odmiany, nowej motywacji.
Niespodziewanym bodźcem staje się propozycja kolegi z pracy, który chce wcielić
w życie psychologiczny eksperyment – jeśli człowiekowi udaje się utrzymać stały
poziom 0,5 promila alkoholu we krwi, życie staje się prostsze, otrzymuje się
stałą dawkę potrzebnej do udanego i szczęśliwego funkcjonowania energii, wszystko staje się szybsze, łatwiejsze, atrakcyjniejsze.
Do eksperymentu przystępuje czterech kolegów nauczycieli –
wspomniany już historyk, psycholog, muzyk i wuefista. I na początku jest
naprawdę rewelacyjnie – lekcje naszych bohaterów stają się dużo bardziej
ekscytujące, pełne potencjału i doceniane przez młodzież, poprawia się życie
rodzinne, wraca ochota na bycie razem, wspólne wakacje, aprecjację
codzienności.
Stan dobrobytu i euforii nie trwa jednak długo. Uczestnicy
eksperymentu zaczynają sięgać po coraz mocniejsze alkohole, dawka połowy
promila okazuje się niewystarczająca, zaczynają się kłopoty…
Mimo wielu komicznych, naprawdę zabawnych scen, „ Na rauszu”
to film bardzo smutny, gorzki, film o samotności człowieka i braku umiejętności
radzenia sobie z upływem czasu, film o tęsknocie za młodością, energią i życiem
bez rutyny. Z czwórki eksperymentatorów najgorzej radzi sobie najstarszy i
samotny Tommy, uwielbiany przez dzieciaki trener, najszybciej się uzależnia,
nie pojawia się nikt, kto mógłby mu pomóc wyjść z nałogu. Obraz staczania się
bohatera na samo dno jest niezwykle przejmujący.
Vinterberg unika dydaktyki i moralizatorstwa, filmu z
pewnością nie należy traktować jako głosu w profilaktyce uzależnień, ale ostrzeżenie
jest wyraźne. Film rozpoczyna się i kończy sceną zakrapianych alkoholem imprez
uczniów, gdzie nie ma żadnych zahamowań, wszyscy o nich wiedzą – szkoła, rodzice, ale
nikt nie ma pomysłu, jak im zapobiegać i jak pomóc młodym ludziom.
Mocne, dobre, skłaniające do myślenia kino. Jeśli uda Ci się
schwytać „Na rauszu” w którymś z nielicznych działających kin, nie wahaj się, obejrzyj i podziel się wrażeniami w komentarzach!
Chciałabym obejrzeć!
OdpowiedzUsuńMarcin dzięki za tą recenzje, wybieram się niedługo, zachęcił mnie sam zwiastun, jak byłam w kinie. Czekam na Twoja recenzję "Zabij to i wyjedź z tego miasta". Widziałam, dla mnie był bardzo trudny w odbiorze, co nie zmienia faktu, że znakomity.
OdpowiedzUsuń