20 TYGODNI BEZ LISTY PRZEBOJÓW
Mam pełną świadomość, że w życiu ludzi zdarzają się dużo
większe tragedie, niż zniszczenie ulubionej stacji radiowej, czy koniec
niezwykle popularnej ukochanej audycji, ale w dwudziestym tygodniu od
ostatniego notowania Listy Przebojów Programu Trzeciego nie mogę nie zabrać w tej sprawie głosu. Tym bardziej,
że władze stacji nie pozostawiły już żadnych złudzeń – w nowej, jesiennej
ramówce stacji dawniej nazywanej Trójką, Listy Przebojów po prostu nie ma.
20 tygodni temu w piątek tuż po 19.00 po raz ostatni tysiące
miłośników i stałych słuchaczy zasiadły przed radioodbiornikami, by – tak jak
co tydzień - posłuchać notowania.
Niestety, na szczycie listy pojawił się Kazik, śpiewający tekst nie po myśli
rządzącej partii i chociaż ponoć nie było żadnych nacisków ze szczytów władzy,
kierownictwo stacji wraz z potwornie chłodną i zawziętą panią prezes Polskiego
Radia postanowiło podlizać się rządzącym. Twórca i jeden z głównych
prowadzących Listę , uwielbiany od lat i ceniony przez tysięcy słuchaczy
dziennikarz, Pan Marek Niedźwiecki, został oskarżony o manipulacje i
malwersacje odszedł z radia, a Lista zniknęła. Komu ta audycja przeszkadzała?
Komu nie podobał się Pan Marek?
Otóż, Lista powstała w 1982 roku, wtedy też Pan Marek Niedźwiecki
podjął współpracę z Programem Trzecim, a były to czasy reżimu komunistycznego
Jaruzelskiego i Kiszczaka. To nieistotne, że Pan Marek był zawsze z dala od
polityki, że w rozgłośni prezentował muzykę, listę przebojów i wywiady z
uwielbianymi przez nas artystami. To nieistotne, że wychował całe pokolenia
słuchaczy, pokazał im to, co – zwłaszcza w latach osiemdziesiątych – było dla
zwykłych słuchaczy całkowicie muzycznie niedostępne, że uczył Polaków szacunku
dla muzyki, różnych gustów muzycznych, kultury słowa i kultury osobistej. To
już się nie liczy, że audycja, która powstała w stanie wojennym, przetrwała nie
tylko obalenie komunizmu, ale dziesiątki kolejnych rządów, kierowanych przez
przedstawicieli najróżniejszych ugrupowań od lewej do prawej strony politycznej
sceny. Możemy zapomnieć o tym, że Pan Niedźwiecki jest szanowanym ekspertem,
znawcą muzyki, zapraszanym na międzynarodowe festiwale jako juror lub
konferansjer, że jest kompetentny, błyskotliwy i posiada status jednego z
najważniejszych i najpopularniejszych głosów wśród muzycznych dziennikarzy. To nic, że jako młody, 28-letni chłopak z małego Szadka przyjął
posadę w kultowej stacji radiowej i pozwolono Mu poprowadzić i współtworzyć
audycję, o czym marzyły setki młodych
ludzi w ówczesnej Polsce, że mógł dołączyć do zespołu, w którym pracowały takie
sławy muzycznego dziennikarstwa, jak Piotr Kaczkowski, czy Wojciech Mann. Czy
to ważne, że mimo radiowego bojkotu grupy Maanam, prezentował charakterystyczne
werble z nagrania „To tylko tango”? Musiał odejść, bo nie podoba się aktualnej
władzy, bo radio trzeba zdekomunizować i odmłodzić.
Jak słyszę i czytam tego typu uwagi, zaczynam się
zastanawiać, kiedy mam odejść, wycofać się, przestać pracować, bo w stanie
wojennym poszedłem do podstawówki, bo ukończyłem komunistyczną, reżimową szkołę (na
szczęście kiedy byłem w pierwszej klasie liceum system komunistyczny w naszym kraju
runął), że przez osiem lat uczyłem się rosyjskiego?
Myślę, że wszyscy mają jeszcze w pamięci tę żenującą
konferencję prasową, podczas której byliśmy przekonywani o malwersacjach i
nieprawidłowościach przy tworzeniu notowań listy, pełną przekłamań i
merytorycznych błędów, które zauważał każdy, kto kilka razy posłuchał Listy,
nie wspominając o jej wytrawnych słuchaczach – że Kazik nie mógł trafić na
pierwsze miejsce z pominięciem poczekalni, ale mógł trafić na miejsce szóste,
że na Liście powinny być piosenki, które już z niej wypadły, że piosenki z
zestawienia podstawowego mogły trafiać z powrotem do poczekalni. Gdzie wyniki
tego słynnego i kuriozalnego audytu, który miał być przeprowadzony? Czy to
audyt wszystkich 1998 notowań? Czy ktoś może teraz liczy kartki pocztowe, żeby
sprawdzić, czy „The Final Countdown” Europe rzeczywiście powinno trafić na
szczyt Listy w 1986, czy może skorumpowany Pan Marek przyjął od Szwedów łapówkę
za to pierwsze miejsce?
Goryczy całej kwestii dodaje fakt, że lista umarła na dwa
tygodnie przed wielką rocznicą. Gdzie są teraz płyty, które miały być wydane z
okazji jubileuszowego notowania, okolicznościowe krążki firmowane nazwiskami
Niedźwieckiego i Barona? Tam, gdzie karty na głosowanie w wyborach
prezydenckich z 10 maja?
Kłamliwa konferencja prasowa z ogłoszeniem audytu rozpoczęła
lawinę kolejnych kłamstw i niedomówień, której ogromną ofiarą stał się Pan Kuba
Strzyczkowski, który w imię ratowania Programu Trzeciego przyjął funkcję
dyrektora stacji. Na chwilę, by tymczasowo ugasić ogień przed całkowitą już
anihilacją, by zostać zwolnionym z kierowniczej pozycji po zaledwie kilku
tygodniach.
I to koniec. Listy już nie ma i chyba najwyższa pora
przestać się oszukiwać, że może kiedyś powróci. Nie ma Markomanii, Topów Wszech
Czasów, dziesiątek wybitnych dziennikarzy i radiowców, odeszli…
Pięknie napisane.. ❤️
OdpowiedzUsuńPięknie napisane.. ❤️
OdpowiedzUsuń