“BACK TO BLACK. HISTORIA AMY WINEHOUSE” (Back to Black), Wielka Brytania / USA / Francja 2024
Premiera kinowa: 19 kwietnia 2024
Od śmierci brytyjskiej wokalistki Amy Winehouse wkrótce
minie już 13 lat. W tym czasie urodziło się i wychowało nowe pokolenie
słuchaczy, którzy nie pamiętają fenomenu i niezwykłego talentu Amy. Szansą na
przypomnienie sobie jej kariery i twórczości lub wstępne zapoznanie się z nią
jest grany obecnie w kinach biopic „Back to Black. Historia Amy Winehouse” w
reżyserii Sama Taylora-Johnsona.
Film prezentuje początki kariery artystki, która jeszcze
jako nastolatka zaczyna tworzyć ambitną muzykę inspirowaną jazzem i doprowadza
widza do tragicznej śmierci wokalistki. Amy z filmu to ambitna, wrażliwa
dziewczyna, która ma swój styl i pragnie dzielić się swoją muzyką z innymi, ale
to też świadoma swojego talentu artystka, która nie chce stać się marionetką w
rękach menedżerów i producentów, nie chce być kolejną Spice Girl. Pragnie
tworzyć i nagrywać prawdziwą muzykę, inspirowaną własnymi doświadczeniami. Amy
odnosi ogromny sukces debiutancką płytą „Frank” (za piosenkę „Stronger than me”
otrzymała prestiżową nagrodę Igor Novello Award), ale prawdziwa Amymania pojawiła
się na świecie po wydaniu drugiego albumu „Back to Black”, za który Amy została
uhonorowana wieloma Grammy i Brit Awards, stając się bodaj najpopularniejszą
artystką na świecie.
Przełomem w osobistym życiu Amy jest poznanie Blake, jej przyszłego
męża i niekwestionowanej miłości jej życia. Amy i Blake tworzą niezwykle
burzliwy związek, to on wprowadza artystkę w świat narkotyków, które wraz z
alkoholem powoli doprowadzają do śmierci piosenkarki w wieku 27 lat.
Chwała producentom filmu za obsadzenie w głównej roli młodej
brytyjskiej aktorki, Marisy Abeli. To dla mnie odkrycie tego filmu. Abela jest
bardzo naturalna, świetnie wygląda jako Winehouse, a przede wszystkim
znakomicie śpiewa. Niektóre sceny muzyczne z jej udziałem (jak choćby
rekonstrukcja występu Amy podczas ceremonii Grammy 2008) są wprost porywające.
Ciekawą postacią jest także ukochana babcia artystki, Cynthia (w tej roli
uwielbiana przeze mnie Lesley Manville). Jak zwykle dobrze wypada Eddie Marsan
jako Mitch – ojciec Amy. Trzeba też wspomnieć o Jacku O’Connellu w roli
cynicznego i aroganckiego Blake’a. Szkoda, że w filmie jako wyrazista postać
nie pojawia się Mark Ronson jako producent muzyki Amy – jest w obrazie zaledwie
wspomniany.
Krytycy i widzowie, zwłaszcza wielbiciele Amy Winehouse,
oceniają film nisko, twierdząc, że jako biografia nie wnosi żadnej nowej wiedzy
do tego, co wiemy o artystce. Film w dość delikatny sposób ukazuje uzależnienia
Amy i proces jej powolnej autodestrukcji. Dokument „Amy” Asifa Kapadii z 2015
roku był w tej kwestii o wiele odważniejszy i chyba przez to prawdziwszy. Dla
mnie najważniejszą wartością filmu jest złożenie hołdu artystce, o której
powoli zaczęliśmy zapominać, wielkiemu talentowi, którego spuściznę należy
pielęgnować. Mam świadomość, że biografia Amy nie jest filmem wielkim, który
mógłby zrewolucjonizować nasz sposób postrzegania gwiazdy, jej życia i
twórczości, ale cieszę się, że film powstał, przypomniał Amy i jej piosenki.
Ja dowiedziałem się z obrazu naprawdę dużo. Dotychczas nie
byłem świadomy, jak mocno życie artystki było obecne w jej twórczości, bardzo
osobistych, często przejmujących tekstach. Dlatego polecam ten film. Nie jest
doskonały, ale to wzruszający hołd dla wybitnej piosenkarki.
Moja ocena: 7,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz